5 NAJEK tygodnia

Taaa, miałam przychodzić z NAJKAMI regularnie... To by było na tyle z postanowień noworocznych :/

NAJciekawszy post / artykuł:
Każdy, kto pisze recenzje ma na to swój sposób - niektórzy wolą siadać do pisania od razu, inni dopiero po kilku dniach, by opadły wszelkie emocje. Limonette opisała na blogu swój proces twórczy i bardzo spodobał mi się ten pomysł. Zawsze bardzo mnie ciekawiło, jak to robią inni - "czy zajmuje im to tak wiele czasu jak mi?", to jedno z wielu pytań, które sobie zadaję. Myślę, że podzielenie się z czytelnikami bloga, odpowiedziami, na takie pytania może być ciekawe - nie tylko ciekawscy koledzy po fachy dowiedzą się, jak to jest u innych, ale to również świetny poradnik dla początkujących, nie wspominając o tym, że jest to dowód dla zwykłego czytelnika na to, że recenzje nie biorą się "od tak", a są one efektem czyjejś pracy :) 


NAJpyszniejsza recenzja:
Kilkakrotnie widziałam jak na jakimś blogu pojawiała się recenzja książki Akademia Pennyroyal, jednak za każdym razem nie miałam ochoty jej czytać, jakoś nie kupowała mnie ta książka, choć na okładkę nie można narzekać. Ale kiedy trafiłam na bloga Detektyw Książek i była tam właśnie recenzja tej książki, coś skłoniło mnie do dowiedzenia się, o czym ona tak w ogóle jest. Sama nie wiem, czy to pomysł na fabułę sprawił, że mam ochotę przeczytać tę książkę, czy niesamowita recenzja Detektywa, który za pomocą słów, przeniósł mi do głowy obraz tej książki. 
Na samym początku powinniście wiedzieć jedno - M.A Larson posiada niezwykły dar przelewania słów na papier. Nie tylko pisze w sposób lekki i przyjemny, ale także plastyczny. Podczas czytania, nie potrzebowałam dużej dawki wyobraźni, ponieważ słowa same zamieniały się w obrazy. W pewnym momencie poczułam się jakbym sama była bohaterką tej powieści, a nie czytelnikiem. Linia pomiędzy rzeczywistością, a fikcją zaczęła się zacierać, a ja bez problemu uległam magii nowego nieznanego mi świata. I właśnie za to podziwiam autora, że w tak niesamowity sposób, udało mu się zmanipulować czytelnika i doprowadzić go do takiego stanu.
Nie mogłabym nie wspomnieć o urzekającej recenzji powieści Powód by oddychać, napisanej przez Kasię. Ja już serię tę mam za sobą, ale słowa Kasi tak mnie poruszyły i kupiły. Jestem przekonana, że to samo uczynią z jeszcze nie przekonanymi osobami. 
Rebecca Donovan stworzyła brutalny, przerażający świat, a mimo tego z każdym kolejnym rozdziałem pragnienie powrotu do niego silnie wzrasta. Oprócz uderzającej niesprawiedliwości, z jaką czytelnik musi się zmierzyć, przekonuje się, jak daleko ludzka godność może zostać wystawiona na próbę i jakie znaczenie dzisiaj ma człowiek. To historia o wolności i poświęceniu - jak wiele musisz przeżyć, aby ból stał się nieodłączną częścią twojego życia, do której zdążyłeś się już przyzwyczaić? Jak długo jesteś w stanie pozorować wypadki, tuszując ślady po uderzeniach własną niezdarnością? Jak dużo musisz znieść upokorzeń, aby w końcu móc się postawić? I wreszcie - jak długo musisz ukrywać się przed miłością, żeby w końcu cię odnalazła?
NAJlepsza zapowiedź: 
Ach, gdy czytam opis książki Art & Soul serce bije mi mocniej, jakby próbowało mi powiedzieć, że będzie ona niesamowita i muszę ją przeczytać. Premiera 16 marca 2016r. 
W szkole średniej byłam młodą, niepozorną artystką.
Nie zauważano mnie. Pomijano. Olewano.
Teraz jestem Arią Watson… „Tą” dziewczyną.
Jedna zła decyzja i zostałam zauważona – przypięto mi etykietkę puszczalskiej. Zostałam zdzirą.
Śmieciem.
I już nigdy nie będę niewidzialna.
Szczególnie dla Leviego Myersa. Był dziwnym chłopakiem o pięknej duszy, który zaakceptował i zrozumiał ukrytą w moim wnętrzu zbolałą dziewczynę.
Nie planowałam się zakochać. Jednak czy mogłam oprzeć się jego obietnicom? Przebaczeniu? Przyszłości, o której już prawie przestałam marzyć?
Byliśmy rozbici. Poznaczeni bliznami. Byliśmy dziwni i piękni zarazem.
Byliśmy dwiema zagubionymi duszami, które trzymały się jedynej rzeczy mogącej je spoić.
Siebie nawzajem.


Wczoraj również natknęłam się na zapowiedź Bez słów. Wcześniej o tej książce nie słyszałam, choć chyba powinnam, bo mimo że jeszcze nie doczekała się swojej premiery, to użytkownicy Lubimy czytać oszaleli na jej punkcie! Premiera 28 marca 2016.



Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?
NAJwiększe zniesmaczenie:
Już od dawna kompletnie nie orientuję się, co tam słychać u wielkich gwiazd, takich jak Miley Cyrus. Ale jakiś czas temu jednak koleżanka pokazała mi jej najnowszą piosenkę i ... jej teledysk, którey dosłownie ryje banię - z góry przepraszam za wyrażenie, ale tak właśnie jest. Nie mam pojęcia, czy to ze mną jest coś nie tak, czy to świat oszalał.

NAJciekawszy post/ artykuł (2):
Możliwe, że niektórzy z Was czytali już post około-książkowy u Lunatyczki, która pisała o książkowych schematach. Cóż, każde jej słowo jest prawdą, jednak ja sama staram się nie patrzeć na książki w ten sposób. Powieść musi się na czymś opierać, a wymyślenie czegoś, czego jeszcze nie było, chyba graniczy z cudem. Jeśli autor tylko się posiłkuje jakimś znanym szablonem, ale mimo wszystko doda od siebie coś oryginalnego, zaskakującego i obdarzy czytelnika niezwykłym stylem pisania, to przecież trójkąty miłosne mogą nie być takie złe, a kolejna przyjaźń z gejem staje się nieistotna. 

URODZINOWY KONKURS!

Witajcie kochani! Kilka dni temu pojawił się post obwieszczający PIERWSZE URODZINY BĄDŹ TU TERAZ! Jeju, jestem taka szczęśliwa! Pokochałam to co robię. Ale gdyby nie Wy, moi czytelnicy, nie wytrwałabym tyle, pokonałoby mnie lenistwo oraz myśl, że to nie ma sensu, bo nikt tu nie zagląda. Możecie sobie nie zdawać z tego sprawy, ale każde Wasze odwiedziny, każdy komentarz i każdy nowy czytelnik, niezwykle mnie cieszy i daje kopniaka do dalszej pracy nad blogiem. Chciałabym podziękować Wam, za to że jesteście i dlatego postanowiłam zorganizować konkurs z okazji pierwszej rocznicy Bądź tu teraz.
  1. Organizatorem konkursu oraz fundatorem nagrody jestem ja - Minni z bloga Bądź tu teraz.
  2. Konkurs trwa od 26 stycznia do 21 lutego 2016r.
  3. Nagrodą będzie DOWOLNIE WYBRANA PRZEZ WAS KSIĄŻKA mieszcząca się w zakresie do 40 zł. ceny okładkowej i wydana do dnia zakończenia konkursu.
  4. Zwycięzca będzie tylko jeden, wybrany według mojej subiektywnej oceny.
  5. Wyniki pojawią się do końca lutego (o nieprzewidzianych opóźnieniach poinformuję).
  6. Aby wziąć udział w konkursie należy wypełnić formularz zgłoszeniowy

    WZÓR ZGŁOSZENIA:
    Zgłaszam się! 
    Obserwuję jako: 
    E-mail:
    Baner (dla chętnych):
    Wybieram książkę:
    Odpowiedź na zadanie konkursowe (1 lub 2):
  7. Uczestnik musi posiadać adres korespondencyjny na terenie polski. A w przypadku zaginięcia przesyłki nie ponoszę za to odpowiedzialności.
  8. Laureat ma 5 dni, od ogłoszenia wyników, na przesłanie adresu e-mail - w innym wypadku wyłoniony zostanie inny zwycięzca.
  9. Zastrzegam sobie prawo do odwołania konkursu, w przypadku nie zgłoszenia się co najmniej 15 osób. 
ZADANIE KONKURSOWE:
Do wyboru macie dwa warianty (jeden uczestnik może odpowiedzieć tylko na jedno zadanie!)
1. Wybierz swój ulubiony cytat (nie musi być książkowy) i napisz do niego własne przemyślenia.
2. Co w życiu jest ważne? (Wasze subiektywne zdanie - na poważnie lub z żartem) 


Konieczne bierzcie udział! W razie pytań piszcie na maila. Zachęcam również do polubienia fanpage'a

40♥ "Kuracja samobójców" Suzanne Young

TYTUŁ: "Kuracja samobójców"
AUTOR: Suzanne Young
TOM: II
WYDAWNICTWO: Feeria Young
ILOŚĆ STRON: 448
MOJA OCENA: 10/10

POCZĄTEK RECENZJI ZAWIERA SPOILERY Z TOMU PIERWSZEGO (PLAGI SAMOBÓJCÓW), KTÓRE KOŃCZĄ SIĘ PRZY DRUGIM CYTACIE.

Ratunek lub śmierć.
Czy wspomnienia warte są ryzyka? 
Po tym, jak Program odebrał wspomnienia Soane i Jamesowi, oni i tak odkryli bliskość swych serc i razem uciekli z rodzinnego miasta. Teraz, muszą  się  ukrywać.  Za  pośrednictwem   Michaela  Realma   dołączają do                                                           grupy  buntowników, tam  poznają  Dallas i Casa.  Komu  mogą ufać?
                                                         Trwa  wojna   przeciw   Programowi.  Bitwa  o  ostatnie   lekarstwo.  Walka                                                           o wspomnienia. To pojedynek o wolność. Przekonaj się, kto wygra. 
"To, kim byliśmy niegdyś, zostało zabite dechami i zamknięte, podczas gdy życie wokoło nas toczyło się naturalnym torem jak gdyby nigdy nic." 
Czytając Plagę samobójców byłam oszołomiona ogromnym potencjałem, jaki drzemał w tomie rozpoczynającym serię "Program" i jego autorce - kapitalnej Suzanne Young. Już wtedy zaczynałam powoli rozkochiwać się w tej dystopijnej rzeczywistości, jej bohaterach i obłędnym stylu autorki. Ale Kuracja pobiła swoją poprzedniczkę. 

Sloane nie pamięta swojej przeszłości, pewna wyłącznie, że była pełna cierpienia, teraz jedyne czego pragnie to żyć u boku Jamesa, którego kocha całą sobą, choć nie wie, jak wyglądała ich historia. Dziewczyna pragnie poznać dawną siebie, jednak tajemnice z przeszłości działają destrukcyjnie - na nią i na wiarę w tych, którym do tej pory ufała. Nie wie, kto jest przyjacielem, a komu zależy jedynie na lekarstwie. W końcu sprawy wymykają się spod kontroli i nic nie jest pewne. I jeszcze Realm... 
"- Nasz związek nie należy do zwyczajnych, ale może właśnie to pozwoli nam przetrwać. Nasz obłęd musi po prostu przewyższyć szaleństwo Programu." 
"Kuracja samobójców" to powieść, na którą chce się patrzeć, którą chce się wąchać i czytać... I czytać jeszcze więcej, przeżywać coraz bardziej, a z każdym kolejnym słowem zapominać o całym bożym świcie. A to wszystko dzięki autorce, która stworzyła nie tylko uderzający świat,  czy wykreowała wyjątkowe postacie, ale przede wszystkim pokazała, czym jest piękno słów. Ukazała, jak ważną rolę w książce odgrywa pióro pisarza. Suzanne zniewala słowami. W tym wypadku podziw to za mało, nie równa się on z tym, czym obdarowuje czytelnika Pani Young. Nie mogę się wręcz oprzeć, by nie zacytować, kilku ślicznie ubranych w słowa zdań: "Odtwarzałam to wspomnienie raz za razem w moim umyśle, jakby było smutną piosenką, która choć rani, to dodaje otuchy i wydaje się znajoma""Czułam, jak pochłania mnie nicość. Stawałam się czarną dziurą, w której nie istniało nic poza rozterkami i poczuciem rezygnacji.". Dla kogoś, kto nie czytał Kuracji, zdania te okażą się nic nie znaczące, wyrwane z kontekstu, jednak gdy trafia się na nie w trakcie czytania, tej wybitnej powieści, czuje się od nich emocje, całą górę różnych odczuć. 
"Kryliśmy się z naszymi prawdziwymi uczuciami, ukrywaliśmy naszą przeszłość, nie ujawnialiśmy przed nikim naszych prawdziwych zamiarów. Nikt już nie umiał odróżnić prawdy od pozoru."
To w drugim tomie poznajemy całą historię, tego jak doszło do epidemii i jak powstawał Program, to tu Pani Young przybliża czytelnikowi stworzony przez siebie świat i wyjaśnia wszelkie reguły nim rządzące. 
Grzechem byłoby nie wspomnieć, jak niezwykły scenariusz autorka napisała naszym bohaterom - tym głównym, nie zapominając jednak o postaciach drugoplanowych, które odkrywały tu ogromną rolę. Suzanne zaprzyjaźnia nas z bohaterami, sprawia, że ich losy nie są odbiorcy obojętne, niejednokrotnie doprowadzając tym samym czytelnika do obłędu - czasem wręcz miałam ochotę ukatrupić Sloane, ale to z czystej sympatii, za to co tam wyprawiała, raniąc moje uczucia. W pewnym momencie pojawia się strach, przed tym, co jeszcze nastąpi - do czego autorka jest jeszcze zdolna, skoro posunęła się już tak daleko. Od początku książki atmosfera jest niezwykle napięta, podszyta trwogą, ale to co zaczęło dziać się mniej więcej w połowie... O KURCZACZEK, było mocno! 
Na koniec autorka zaoferowała czytelnikowi bardzo ciekawe urozmaicenie narracji, odebrała władzę Sloane, z której perspektywy do tej pory poznawaliśmy całą powieść, a zwróciła większą uwagę na bohaterów drugoplanowych, zabieg bardzo intrygujący i wyszedł znakomicie! 
"- Po co otwierasz stare rany?
- Nie chciałem ich otwierać. Pragnąłem je zaszyć."
"Kuracja samobójców" to jedna z tych powieści, po których powrót, do szarej codzienności, wydaje się niemożliwy. Gdzie wraz z ostatnim zdaniem, czytelnika dopada melancholia, bo czas się dla niego zatrzymał, pozostał on jeszcze w książkowym świecie i nie potrafi się z niego wydostać. Ale również dosięga go przygnębienie, że jest sam ze swoimi przeżyciami, a wszystko wokół toczy się normalnym rytmem, jakby nic się przed chwilą nie stało... A jednak się stało. 

Już nie mogę się doczekać trzeciego tomu Programu, jestem niezwykle zaintrygowana tym, co będzie dalej. Nie mam najmniejszych podejrzeń, co mogłaby jeszcze Suzanne wcisnąć do Programu. Ze szczerego serca polecam ♥

Ogromnie dziękuję Wydawnictwu Feeria za podjęcie się wydania serii "Program" oraz umożliwienie mi jej poznania ♥

To już roczek z Bądź tu teraz ♥

Kochani, na pewno zauważyliście nowy wygląd bloga. Postawiłam na coś w miarę prostego lecz nie całkowicie klasycznego - wygląd który będzie dało się zapamiętać. Środkowy kwadrat nagłówka, gdzie znajduje się nazwa bloga, chciałabym, by jednocześnie był moim logiem. Wreszcie w nazwie nie ma błędu, który tak bardzo mnie raził - pewnie większość z Was nawet nie zdaje sobie strawy, ale w poprzednim nagłówku znajdował się niepotrzebny przecinek (Bądź tu, teraz), obecnie go nie ma i od razu czuję się z tym lepiej. A z jakiej okazji taka zmiana? Bo to już rok! Nawet nie wiecie, jak ten dzień jest dla mnie ważny, chyba nawet bardziej niż moje własne urodziny, bo właśnie dziś Bądź tu teraz obchodzi swoją pierwszą rocznicę! Właśnie 20 stycznia 2015 roku na tym blogu pojawił się pierwszy post, a była to recenzja książki "Szukając Alaski". Dziś chciałabym Wam podziękować, powiedzieć co nieco o tym miejscu i podsumować z Wami moją dotychczasową pracę. 

Zanim założyłam tego bloga długo się wahałam. Bałam się, że mój początkowy zapał szybko zgaśnie, że po dwóch miesiącach po prostu zniknę z tego miejsca bez słowa. Obawiałam się również swojego lenistwa, które dopadało mnie w najbardziej zapracowanym okresie, więc bałam się również, że z moją słabą organizacją nie pogodzę bloga i szkoły. Dodatkowo martwiłam się, że czytam za mało, a moje recenzje będą niczym pisane przez przedszkolaka. Ale hej! Dopiero rozpoczął się rok, poczułam, że czas na zmiany i warto podjąć ryzyko. Nie wypali? Trudno, ale przynajmniej nie będę żałować, że nie spróbowałam. I pod  wpływem  chwili  podjęłam                                                                                     ostateczną decyzję - zakładam bloga! I założyłam. 

Rzeczywiście pierwsze recenzje są tak banalne, jakby pisała je 8-latka i aż mam ochotę je poprawić, ale to nie ma sensu - przecież te książki czytałam już tak dawno, że nie byłabym w stanie idealnie odzwierciedlić tego, co wtedy o tych książkach myślałam, a w ogóle to przecież historia mojego bloga - jego początek, a każdy kiedyś zaczynał. Moje recenzje nie są dobre, są przeciętne, ale jeśli na tyle, by czasem ktoś je przeczytał i by komuś pomogły, to mnie to nie przeszkadza. Pokochałam to co robię i wciąż uczę się wykonywać to coraz lepiej. Rozwijanie Bądź tu teraz jest dla mnie niezmiernie ważne, nie ma dnia, bym nie zajrzała i nie sprawdziła, co się tu dzieje. Ci którzy prowadzą bloga dobrze wiedzą, jak bardzo pochłania on czas, ale wiecie co? Poświęcanie się blogu mnie relaksuje. Lubię dla Was pisać.

Blog to takie miejsce, gdzie można poznać wielu wspaniałych ludzi o podobnych zainteresowaniach. To niesamowite. Niezwykłe jest to, jakim wsparciem okazują się ludzie, których właściwie nie znamy. Tak, kochani, jesteście moją podporą, prawdopodobnie, gdyby nie wy, Bądź tu teraz już by nie istniało. Dlatego teraz przyszedł czas na podziękowania. Tak bardzo chciałabym zrobić do dla każdego z Was z osobna, ale to chyba niemożliwe. Dlatego dziękuję Wam! Za to, że mnie odwiedzacie ♥ Czytacie, to co piszę ♥ I komentujecie ♥ Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję, że jesteście moim wsparciem ♥
Chciałabym jednak wyróżnić jedną osobę w tych podziękowaniach, z którą nawiązałam kontakt poza blogowy. Michalino bardzo dziękuję Ci, że tak chętnie wspierasz każdy mój pomysł i chętnie się przyłączasz do ich organizacji. Za wszystkie rady, szczególnie dotyczące wydawnictw i rozmowy o książkach. Mam nadzieję, że nasze blogi zawsze będą połączone jakąś współpracą, a my kiedyś się spotkamy (hmm... może na targach książki?).

A teraz może przejdę do podsumowania całorocznej działalności Bądź tu teraz. 
W ciągu tego roku:
- opublikowałam:  79 postów 
- w tym: 39 recenzji
Na blogu pojawił się również cykl TOP5 blogerów (tymczasowo niekontynuowany) oraz 5 NAJEK tygodnia, które cieszyły się dobrym słowem. Wraz z Michaliną podjęłyśmy się wprowadzenia Książkowego MMA oraz KSIĄŻKOMANI, a wraz z kilkoma innymi blogerami również akcji Halloween'owej, w skład której chodziło między innymi Halloween - noc czytania, czy wspólnie ułożony Halloween BOOK TAG.
W ciągu tego roku sama również stworzyłam dwa autorskie TAGi - Clothes Book TAG oraz Wyobraź sobie... - TAK książkowy. Dwa razy ukazał się również post z cyklu Cytat pod lupą, gdzie pisałam przemyślenia odnoszące się do książkowych cytatów.
Jak widać na Bądź tu teraz nie było nudno i tak też nie będzie w kolejnym roku. Na blogu pojawiły się również wstępne plany na 2016, które możecie przeczytać w poście Bądź tu teraz w 2016 roku. Postaram się również umieszczać nieco więcej recenzji, by przeważały nad innymi postami :)

Jeśli chodzi natomiast o typowe statystyki to w ciągu roku blog naliczył sobie 20 tysięcy, a liczba stałych obserwatorów wynosi 185. Za wszystko Wam dziękuję ♥

Być może na dniach pojawi się urodzinowy konkurs, więc koniecznie tu zaglądajcie.

A teraz dajcie znać, co sądzicie o nowym wyglądzie? Jeśli warto coś poprawić to piszcie, a postaram się to zrobić ^^

39♥ "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender

TYTUŁ: "Złe dziewczyny nie umierają"
AUTOR: Katie Alender
TOM: I
WYDAWNICTWO: Feeria Young
ILOŚĆ STRON: 360
MOJA OCENA: 6,5/10

Alexis pasjonuje się fotografią, ma różowe włosy i walczy z cheerleaderkami, by nie dać się im zgnieść. I choć trzyma się na uboczu, to ma Kasey, swoją młodszą siostrę.
Tyle, że dziewczynka zaczyna świrować, a może to Alexis wariuje? Kasey staje się niebezpieczna, posiada nadludzką siłę i nie przypomina już dawnej dziewczynki. Teraz pragnie zemsty, za wyrządzone niegdyś krzywdy. A wszystko widać w jej oczach...

To nie urojenia Alexis, w tym domu naprawdę coś się dzieje. Przed dziewczyną stoi wyzwanie zniszczenia zła, które pochłania jej                                                                                siostrę. 
„Duchy są wszędzie. Nie sposób ich uniknąć. Próbujesz jedynie unikać tych, które chcą cię zabić.”
Na rynku niestety trudno znaleźć dobrze napisany, młodzieżowy horror. Wiele osób nie potrafi odnaleźć się w twórczości Stephana Kinga, którego styl bez wątpienia do lekkich nie należy. I tak młody czytelnik sięga po romanse, dystopie, czy powieści fantasy, szerokim łukiem omijając powieści grozy. Czy lektura "Złe dziewczyny nie umierają" to udany młodzieżowy horror?

Z pewnością powieść ta została napisana na ocenę dobrą. Skierowana jest ona do młodzieży, więc język oraz styl autorki jest prosty i przejrzysty. Książka ta jednak dalej pozostaje horrorem, a ta prostota czasem nadaje jej przesadniej banalności, która myślę, że dobrze zostanie odebrana przez czytelników w wieku 10-14 lat. Autorce należy się jednak uznanie, gdyż mimo lekkości z jaką pisała, nie zgubiła tego co najważniejsze - klimatu. "Złe dziewczyny nie umierają" to nie powieść grozy, po której czytelnik nie może zasnąć i boi się własnego cienia, czy dudniącego wiatru za oknem. Jest to jednak książka, której czytaniu towarzyszy dreszczyk, a momentami włoski się jeżą. To jedna z tych powieści, które się czyta, nawet jeśli jest coś ważniejszego do zrobienia, gdyż wciąga czytelnika, który pragnie dowiedzieć się co będzie dalej. 
„-Patrz czas już włożyć makaron - stwierdziła, wskazując rondelek na palniku.
Woda wrzała, bąbelki powietrza entuzjastycznie mknęły ku powierzchni.
Moje dłonie w jednej chwili stały się chłodne i spocone.
-Kasey - powiedziałam - Jeszcze nie włączyłam palnika.
Jaj twarz pobladła.”
W utworze wyłania się również motyw miłości, gdzie w pewnym momencie pojawia się chłopak i niestety wątek ten okazał się bezsensowny i bezcelowy. No bo hej, czytelnik sięgając po taką powieść oczekuje raczej mrocznej historii o duchach i demonach, a nie słodkiej opowieści o pierwszej miłości. Liczę jednak, że autorka nie wprowadziła go tak bezużytecznie, dla zneutralizowania demonicznej aury, bo jeśli tak, to wyszło to dość słabo, a planuje wykorzystać to w 
kolejnych tomach sprawiając, że wątek ten nabierze sensu.
Plusem okazuje się przedstawienie Kasey, jako opętaną osobę - jej zachowanie i więź z duchem, który w nią wstąpił. Bardzo ciekawie została również przedstawiona historia domu oraz jej wpływ na to, co dzieje się teraz - przeszłość, która połączyła się z teraźniejszością. Tragizm, z którym musi mierzyć się główna bohaterka, podszyty ranami dawnych mieszkańców.
„Nawet kiedy moje życie znalazło się na granicy całkowitego rozpędu, nie potrafiłam odepchnąć od siebie myśli o tym, jak niebieskie były oczy Cartera, jak jasne miał włosy i jak dobrze znał się na architekturze...”
"Złe dziewczyny nie umierają" jest taką książką, która dla młodszych odbiorców może okazać się naprawdę dobrą powieścią, jednak dla starszej młodzieży (jak w moim przypadku) okaże się ona jedynie przyjemnym czytadłem. Nie mniej jednak w pierwszym tomie ujawnia się potencjał, który może okazać się budulcem pozostałych tomów i naprawdę dobrej serii. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria 

5 NAJEK tygodnia

No i pora na NAJKI! ♥

NAJwiększe odkrycie:
Olga z bloga More simple organizuje bardzo ciekawe wyzwanie na rok 2016 - 52 listy w 52 tygodnie. 
W 2016 roku co tydzień w poniedziałek zaczynamy uzupełniać kolejną listę. Tematy list są ustalone, ale można je dostosować do siebie. Piszemy o sobie, o planach i marzeniach, o przeszłości, przyszłości, o rzeczach ważnych, śmiesznych i poważnych. Z każdą listą lepiej poznajemy siebie i coraz lepiej bawimy.
Jeśli lubisz pisać listy i jesteś otwarta na nowe wyzwania PRZYŁĄCZ SIĘ!

NAJciekawszy post/artykuł:
Bałam się, że tym razem tej kategorii nie będzie, gdyż nie przypominam sobie, bym ostatnio przeczytała coś, czym chciałabym się z Wami podzielić. A tu proszę - właśnie dziś natknęłam się na coś takiego! Karina na swoim blogu odpowiada na pytanie, dlaczego blogi książkowe są nudne? Na pewno większość z Was - moich czytelników, prowadzi własnego bloga, dlatego myślę, że warto zapoznać się z treścią tego posta. 


NAJlepsza zapowiedź:
Być może część z Was już słyszała o nadchodzącej premierze Panika autorstwa Lauren Oliver - 3 lutego. Autorka zdobyła moje serce serią "Delirium", więc z niecierpliwością czekam na kolejną jej powieść, szczególnie, że opis brzmi zachęcająco ^^ 
Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może ją spotkać coś dobrego.Wyobraź sobie grę, w której każdy musi podjąć śmiertelne ryzyko, by wygrać wielką nagrodę – przepustkę do lepszego życia.

Ta gra to Panika. Nikt nie wie, kim są sędziowie, którzy wymyślają zadania i czuwają nad przebiegiem rywalizacji. Uczestnicy zostają zmuszeni do przesunięcia własnych granic, do wyjścia poza strefę bezpieczeństwa, do stawienia czoła najgłębszym lękom.

Dziewczyna ma na imię Heather. Od zawsze pogardzała grającymi w Panikę. Ale kiedy jej chłopak odchodzi do innej, pełna wściekłości, bólu i rozpaczy zmienia swoje podejście i decyduje się przystąpić do rywalizacji. Nigdy nie spodziewała się, że to zrobi. Aż do tego lata.Czy masz odwagę poznać jej historię?
NAJpyszniejsza recenzja:
Fani powieści Colleen Hoover na pewno oszaleli na wieść o nadchodzącej premierze Ugly love. Miała ona się odbyć już w lutym. Dlaczego miała? Z tego co obiło mi się o uszy (a myślę, że nie tylko o moje) premiery jednak nie będzie, a przynajmniej nie w najbliższym miesiącu. To bardzo smutne, szczególnie gdy czyta się o tej powieść tak piękne recenzje, jakie pisze Sherry, jedna z największych fanek autorki. 


NAJlepszy film:
Jestem jedną z tych osób, które nigdy nie wyrastają z bajek i nałogowo je oglądają - no dobra, może nie aż tak, ale to nie zmienia faktu, że i tak je kocham ♥ Już dość dawno swoją premierę miał film animowany W głowie się nie mieści lecz kompletnie wyleciało mi z głowy to, aby się z nim zapoznać, aż do teraz. Naprawdę świetna bajka, która mówi o tym, że bez innych uczuć, jak choćby smutek, radość nie istnieje. 
Życiem Riley kieruje 5 emocji: Radość, Strach, Gniew, Odraza i Smutek. Gdy przeprowadzi się z rodzicami do San Francisco, górę nad Radością wezmą inne emocje.
Jeśli jest coś, co w ostatnim czasie przykuło Waszą uwagę - piszcie! A może jakiś ciekawy post, który sami napisaliście? Dzielcie się wszystkim, co może mnie zainteresować ^^

38♥ "Oddam ci słońce" Jandy Nelson

TYTUŁ: "Oddam ci słońce"
AUTOR: Jandy Nelson
WYDAWNICTWO: Otwarte (Moondrive)
ILOŚĆ STRON: 374
MOJA OCENA: 8,5/10

Kiedyś oddaliby za siebie wszystko...
...teraz dzieli ich cały świat.

Noah i jego siostra bliźniaczka są nierozłączni. Są jak bratnie dusze, które bardzo wiele różni. On dziwak – rewolucjonista zakochany w sztuce, kruchy, nieśmiały, żyjący we własnym świecie. Ona szalona buntowniczka żyjąca dniem. Do czasu, aż wszystko się zmienia. Zmienia się on i zmienia się ona. Podejmują coraz więcej złych decyzji. W miłość wkrada się                                                                                    zazdrość i zakrada ból. A NoahiJude to teraz Noah i Jude. 

Noah to bardzo wrażliwy chłopak, którego największym marzeniem jest zostać artystą. Maluje świat w swojej głowie. Wymalowuje swoje marzenia. Ojciec od dawna daje mu do zrozumienia, jak wielkim zawodem się okazał, jak bardzo chciałby mieć syna twardziela. Do tego ten pociąg do chłopaków, o którym nikt nie może się dowiedzieć. Ale potem... później jest tylko gorzej. 
Jude to energiczna dziewczyna, chodzi na imprezy, umawia z chłopakami. Czuje się w cieniu utalentowanego brata, który ukradł jej matkę i chce zabrać jeszcze więcej. To zazdrość ją do tego popchnęła. A teraz pragnie wszystko naprawić, wynagrodzić doznane krzywdy. By NoahiJude znów byli razem. 
„- A może każdy składa się z wielu różnych osób - stwierdzam - Może cały czas gromadzimy te różne ja.
Zbieramy je, kiedy podejmujemy decyzje, dobre i złe, kiedy robimy krok w tył, krok w przód, kiedy tracimy rozum, odzyskujemy rozum, rozpadamy się na kawałki, wpadamy po uszy, gdy zwijamy się z bólu i gdy się rozwijamy, uciekamy od świata i gdy się w nim zanurzamy, kiedy coś tworzymy, kiedy niszczymy.
Uśmiecha się szeroko.
-Każde nowe ja staje na ramionach poprzedniego, aż jesteśmy taką chwiejną ludzką wieżą?
Umieram z zachwytu.
- Tak, właśnie tak! Wszyscy jesteśmy chwiejnymi wieżami. ”
„Oddam ci słońce” to powieść, o której bardzo głośno ostatnimi czasy. Otrzymała wiele pozytywnych opinii i pochlebnych słów. Bez dwóch zdań, to na pewno piękna książka o sile miłości, (destrukcyjnej miłości), niezwykła historia o błędach i złych decyzjach i niesamowita opowieść o naprawianiu wyrządzonych szkód. To powieść, która pozostawia na duszy ślad i zapisuje się w sercach czytelników. Nie tylko dzięki wyjątkowemu przekazu, ale i niesamowitemu stylowi, jakim czarowała Jandy. 
Autorka zachwyca tu swym warsztatem pisarskim. Barwi każde słowo, nadaje sens zdaniom, wszystkie strony obdarza ujmującym nastrojem, a powieść czyni zachwycającą. Jandy wie, co wypada napisać i jak to zrobić. „Oddam ci słońce” nie wie, co to absurd, czy nonsens, gdyż tu tego nie ma. Wszystko jest takie jak ma być – sensownie utworzone i dopełnione głębią. Czarujący styl to bezwzględny atut tej książki, jednak nadaje jej odrobinę ciężaru, przez co nie czyta się jej z lekkością. 
„- Kocham Cię - mówię do niego, ale wychodzi mi: - Cześć.
- Ja też, strasznie - odpowiada, tylko brzmi to jak: - O, cześć, stary.”
Autorka poszła w bardzo ciekawy układ powieści. Podzieliła ją na dwie narracje – Noaha i Jude, tyle że chłopak mówi o wydarzeniach z przeszłości, kiedy mieli 13 lat i dopiero wtedy wszystko zaczynało się zawalać. Dziewczyna natomiast opowiada o teraźniejszości, kiedy wszystko już dawno legło w gruzach, a teraz trzeba to pozbierać. Oboje opowiadają doprowadzając czytelnika do wydarzeń, które okazały się destrukcyjne dla NoahiJude. Taki plan wskazywał na to, jakby autorka chciała powiedzieć, że wszelkie krzywdy warto próbować naprawić. Nieważne co się stało, trzeba próbować, by nie żałować. 
Jandy porusza również temat chowania własnego "ja", stawania się kimś, kim się nie jest, zaprzeczaniu sobie i swoim pragnieniom, odpychania własnych uczuć oraz uciekania od trudności, a także o strachu, który nie pozwala ich przezwyciężać. 
„Albo pływasz, albo toniesz, takie jest życie.”
Lektura ta bardzo wiele mówi o sztuce, właściwie buduje ona całą powieść, ale nie tylko o niej mówi, ona jest sztuką. Taką która urzeka swym pięknem, wypełnia emocjami, a na koniec przepełnia spokojem. Picasso malował farbami, Jandy Nelson zrobiła to słowami. To jedna z tych powieści, obok których nie można przejść obojętnie. 

Bądź tu teraz w 2016 roku



Nie jestem dobra w planowaniu, a może inaczej... Nie jestem dobra w realizacji planów. Myślę, że w dużym stopniu odpowiedzialne jest za to lenistwo oraz bardzo słaba organizacja czasu. Jednak mimo wszystko mam kilka pomysłów, które chciałabym chociaż spróbować wprowadzić na bloga i chciałabym Wam przedstawić zamysł tego, jak będzie funkcjonowało Bądź tu teraz w przeciągu tego roku.


  1. Przede wszystkim zmianie ulegnie wygląd bloga. Już od jakiegoś czasu o tym myślałam, ale postanowiłam wstrzymać się z tym, aż do urodzin bloga, które odbędą się za dwa tygodnie. Myślę, że po roku czasu funkcjonowaniu na jednym wyglądzie przyszedł czas na zmiany.
  2. Chciałabym wprowadzić na bloga około-książkowe posty tematyczne. Mam już kilka pomysłów na temat w zanadrzu, teraz jedynie poczekać na wenę, by napisać coś z sensem i nie popsuć całej koncepcji. Osobiście z przyjemnością czytam takie posty, więc byłabym przeszczęśliwa, gdyby pomysł ten doszedł do skutku oraz został mile przez Was przyjęty.
  3. Od dawna myślałam również nad czytelniczymi podsumowaniami miesiąca, lecz zawsze nie było mi to po drodze.

    Jeśli chodzi o "starocie", które chciałabym kontynuować w tym roku to będzie to:
  4. 5 NAJEK tygodnia - wydaje mi się, że posty te niektórzy z Was naprawdę lubią, ale co najważniejsze ja sama je lubię, gdyż mogę się z Wami podzielić wszystkimi ciekawymi rzeczami, które odkryłam w ciągu ostatniego czasu. Bardzo bym chciała, by NAJKI ukazywały się regularnie, co do tej pory średnio mi się udawało. Z praktyki już wiem, że tydzień to za mało, choć według nazwy co tyle powinny się ukazywać, ja jednak spróbuję je publikować co dwa tygodnie. Trzymajcie kciuki!
  5. Jeśli tylko czas pozwoli, a moja wspólniczka Michalina z bloga Książkowy świat będzie chętna, to na pewno co jakiś czas będzie organizowana KSIĄŻKOMANIA. Ostatnio odbyła się ona po raz pierwszy i wyszło naprawdę fajnie i już można zapisywać się do udziału w kolejnej na tym razem Walentynkowej KSIĄŻKOMANI. Razem organizujemy również Książkowe MMA, czyli dyskusyjną potyczkę osób o dwóch sprzecznych opiniach. Do tej pory powstała dyskusja na temat 19 razy Katherine oraz Niezgodnej. Obecnie planujemy porozmawiać o Czy wspominałam, że cię kocham oraz poszukujemy osoby, którą książka ta od siebie odrzuciła oraz takiej, która zakochała się w niej po uszy. Jeśli jesteś jakąś z tych osób, i masz ochotę wyrzucić z siebie emocje w dyskusji, daj znać w komentarzu lub na maila.

    Czego jeszcze możecie się spodziewać? 
  6. Pomysłów z ostatniej chwili, a mam nadzieje, że takich nie braknie! 
Mam nadzieję, że jesteś zaintrygowany pomysłami i z chęcią będziesz odwiedzał Bądź tu teraz w obecnym roku. 

Trzymajcie się ciepło!

Co pokochałam w minionym roku, czyli 10 najlepszych książek 2015r.

Minni jak zawsze spóźniona... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Pewnie post ukazałby się jeszcze później, gdyby nie to, że jest prawie trzecia w nocy, a ja nie mogę spać i pomyślałam, że właśnie teraz go napiszę. Lepiej późno niż wcale, co nie? No więc zapraszam Was do zapoznania się z książkami, które w zakończonym już roku zawładnęły moim sercem, no lub prawie to zrobiły!


Zacznę może od serii (pozwolicie, że zaliczę całą serię, jako jedną książkę, prawda?), która na zawsze chyba ze mną pozostanie. Oddechy przepełnione są mocą i emocjami, które wniknęły we mnie doszczętnie, odbierały wszystkie siły, tak że nie byłam w stania odłożyć książki by odsapnąć i czytałam dalej. Tę serię się kocha za to, jak bardzo jest destrukcyjna ♥

Kolejna seria, która zasługuje na to, by znaleźć się w tym wykazie jest Delirium. Ta powieść okazała się dla mnie niezwykle zaskakująca. Seria Delirium przywłaszczyła sobie moje uczucia, by doprowadzać mnie do emocjonalnych granic, do łez. Przy niej towarzyszył mi ogromny strach, że wszystko pójdzie w złą stroną - żyłam w stresie :D

Sięgając po Imperium ognia nie spodziewałam się fajerwerków, więc ogromnym zaskoczeniem okazała się dla mnie fakt, jak bardzo ta powieść mnie wciągnęła. Jestem pod ogromnym wrażeniem światem jaki stworzyła Sabaa, który wypełnia okrucieństwo, ból, cierpienie, ale i nadzieja. Autorka wykreowała również niesamowitych bohaterów, którzy z tym wszystkim musieli się mierzyć. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Czerwona królowa to przez wielu powieść potępiana, ale przez innych uwielbiana. Jak widać należę do tej drugiej grupy i ciężko mi uwierzyć, że ta pierwsza w ogóle istnieje... Ta książka rozwala, zaskakuje w każdym momencie. Każde obmyślane przeze mnie zakończenie nie było w żaden sposób podobne do tego, które otrzymałam. 

Amber to główna bohaterka powieści Prawie jak gwiazda rocka. Dziewczyna niesie optymizm i nadzieję tym, którym jej brakuje - bardzo mi się to spodobało, gdyż książka właśnie tak na mnie wpłynęła i dała małego kopniaka. Książka oczarowała mnie również dlatego, że wcale nie było tak kolorowo, bo życie bywa nieprzewidywalne, ale... i tak nie należy się poddawać. 

Na pewno nieraz słyszeliście o Szklanym tronie. Tę serię kocha się chyba przede wszystkim dzięki genialnej głównej bohaterce, która w niczym nie przypomina delikatnej dziewczyny czekającej na wybawienie. A iskry miłości wiszące w powietrzu, jaki i magia otaczająca całą powieść tylko dodawały tej powieści smaczek. Koniecznie muszę zapoznać się z kolejnymi tomami!

Maybe someday okazała się powieścią niezwykle zmysłową, delikatną ze szczyptą cierpienia. Hoover jak zwykle oczarowała mnie swoim warsztatem pisarskim oraz biegłością w pisaniu o uczuciach. W tej pięknej powieści autorka jakby dyskretnie analizowała, jaka jest miłość i czy ta się zapanować nad sercem. Wyszło jej to nieziemsko ♥

Hopeless to powieść która przekroczyła wszystkie moje wyobrażenia. Zaskakiwała i uderzała prosto w serce. Autorka nie okazała litości moim delikatnym uczuciom, wiedziała jak je podejść, by zabolało. Powieść tę pokochało wielu czytelników, co znaczy, że Colleen odnalazła drogę nie tylko do mnie i nie tylko mnie omal nie doprowadziła do zawału serca. 

Odkąd pamiętam niechętnie sięgam po powieści polskich autorów, ale odkąd przeczytałam Pierwszą na liście wiem, że chyba jestem niesłusznie uprzedzona. Bo ta powieść okazała się naprawdę dobra, a to w jaki sposób Pani Witkiewicz ukazała życiowe wartości tylko skłania mnie do sięgnięcia po kolejne jej powieści.

Bardzo często zdarza się, że autor ma na książkę naprawdę dobry pomysł, jednak nie potrafił go wykorzystać, przez co potencjał powieści zostaje zmarnowany. Bardzo obawiałam się tego sięgając po Plagę samobójców, która ... na szczęście się taka nie okazała ♥ Suzanne pisze niezwykle, mocno i dobitnie, więc z łatwością mogła do mnie trafić, bez problemu ukazała wizję dystopijnego świata. Ogromnie się cieszę, że już niedługo premiera kolejnego tomu!

To właśnie te książki urzekły mnie w minionym roku i mam nadzieję, że 2016 będzie równie wspaniały, albo i lepszy ♥

37♥ "Obsydian" Jennifer L. Armentrout


TYTUŁ: "Obsydian"
AUTOR: Jennifer L. Armentrout
TOM: I
WYDAWNICTWO: Filia
ILOŚĆ STRON: 442
MOJA OCENA: 6/10

Oni nie są tacy jak my…
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek... 
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask…
Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.
[Opis wydawnictwa]

Nie jestem w stanie wyliczyć ile dobrego słyszałam o tej serii, tak samo jak nie jestem w stanie powiedzieć, jak wiele razy czytałam na blogach o tym, że jego autorki bez pamięci zakochane są w Damonie. Co ja sądzę o tomie rozpoczynający serię "Lux"? 
„Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę.”
Tak naprawdę zastanawiam się, czy nie lepiej podzielić recenzję tej książki na dwie części (co jednak byłoby bez sensu). Tę, gdzie będę wylewać swoje żale, bo przez blisko 250 stron nie mogłam pojąc, jak tak wiele osób może kochać tę powieść oraz na część, czyli resztę książki, gdzie maluteńkimi kroczkami zaczynałam przekonywać się do tej powieści. 

Nie da się ukryć, że cała książka leciała po schemacie, gdzie zwykła dziewczyna poznaje wyjątkowego faceta, który początkowo ma ją gdzieś (a przynajmniej takie daje jej odczucia), a w życiu tej dziewczyny zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nie należę do osób czepiających się schematów, przecież wymyślenie czegoś zupełnie nowego chyba graniczy z cudem, ale nie można całkowicie na nim polegać - autor musi wzbogacić swoją powieść czymś własnym, zaskakującym! Dodatkowo znaczną rol odgrywa styl jakim pisarz się posługuje. Gdy tylko te dwie rzeczy znajdą się w powieści, to może być ona naprawdę niesamowita, czarująca. "Obsydian" jednak taką powieścią nie był. Nie ma tu nic, co można by wyróżnić szczególną pochwałą. Zero wyjątkowości, pełno przewidywalności. Sam pomysł jednak na powieść oraz zamysł, kim był Damon, zdaje się naprawdę dobry, ale potencjał tego pomysłu został kompletnie niewykorzystany.
Już od samego początku wiadomo, że Deamon nie jest zwykłym człowiekiem, a w miasteczku coś się dzieje, a próba ukrycia tego przed Katy wydawała się komiczna - w raczej negatywnym sensie. Kłamstwa, jakie chłopak jej wciskał wydawały się absurdalne. To wszystko było wręcz przesadnie banalne. I te dialogi, które tak wiele osób kocha, niczym rodem z podstawówki, raziły swoją płytkością. A powiem Wam, że zapowiadało się nawet fajnie, nawet zabawnie, kiedy na początku powieści Deamon powiedział do Katy: "Wyglądasz jakbyś to ty się kąpała, a nie samochód. Nigdy bym nie pomyślał, że mycie auta jest takie ciężki, ale po oglądanie ciebie przez ostatnie piętnaście minut jestem przekonany, że powinni zrobić z tego dyscyplinę olimpijską.", ale wcale tak pięknie nie było i rzadko kiedy można było przeczytać coś równie przyjemnego.
„-Następne pytanie?
-Czemu jesteś takim wielkim dupkiem?
-Wszyscy muszą być w czymś dobrzy,nie?
-Cóż, nieźle ci idzie.”
A to jak Deamon mówił na Katy, aby ją rozzłościć... KOTEK! Czy tylko mi wydaje się to nieco żałosne? 
W pewnym momencie, bardzo późnym momencie, dialogi choć minimalnie się wzbogaciły, a książka, mimo że wciąż przewidywalna, wprawiała serce o lekkie przyśpieszenie. Do tego Damon, który początkowo był nieco drażniącą postacią zaczął zyskiwać w moich oczach, szczególnie gdy doszłam do końca powieści i zapoznałam się z dodatkiem, gdzie zostały przedstawione sceny powieści z jego perspektywy. Gdyby cała powieść została napisana jak ten dodatek, książka mogłaby okazać się naprawdę świetna. 
Urzekającym elementem serii "Lux" jest pasja Katy, która jara się książkami i ... pisze recenzje na bloga *-* Tak bardzo chciałam, by ta książka była cała wyjątkowa ... 
Wiem, że autorkę stać na więcej, czytałam już jej jedną powieść - "Zaczekaj na mnie", którą pisała pod pseudonimem - i znacznie bardziej podobał mi się sposób, w jaki pisała. Tę książkę mogę podsumować w kilku słowach - "Obsydian" okazuje się schematyczny, banalny, absurdalny i nijaki, ale jednocześnie dość przyjemny, tak że czasem uśmiech może zagościć na twarzy i jest w stanie wprowadzić czytelnika w stan głębokiego relaksu. 
„-Sprawdziłem twojego bloga.

-Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się?
-W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda?
-W koszmarach, Daemon. W koszmarach.”
Nie będę ukrywać, że powieść czyta się niezwykle szybko oraz miło, mimo jej licznych wad. Bardzo chciałam pokochać Deamona, jak i całą serię i niewątpliwie dam jej szansę i będę czytać dalej. Jestem jednak mocno zniesmaczona tą pozycją po tych wszystkich pochwałach oraz zawiedziona, choć nie liczyłam, że dołączy ona do moich ulubionych. I mimo tego, jak bardzo ta powieść okazała się rozczarowująca, to i tak Wam ją polecam, bo coś w niej jest takiego, że kiedy się zacznie czytać, to nie może się przestać. 

♥♥♥♥♥
Jeśli nie rozumiesz mojego podejścia do tej powieści, a sam darzysz ją uwielbieniem, będę wdzięczna za rozpoczęcie dyskusji w komentarzu i obronę "Obsydianu". 
Bądź tu teraz © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka