TYTUŁ: "Obsydian"
AUTOR: Jennifer L. Armentrout
TOM: I
WYDAWNICTWO: Filia
ILOŚĆ STRON: 442
MOJA OCENA: 6/10
Oni nie są tacy jak my…
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek...
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask…
Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.
[Opis wydawnictwa]
Nie jestem w stanie wyliczyć ile dobrego słyszałam o tej serii, tak samo jak nie jestem w stanie powiedzieć, jak wiele razy czytałam na blogach o tym, że jego autorki bez pamięci zakochane są w Damonie. Co ja sądzę o tomie rozpoczynający serię "Lux"?
„Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu.[..] Ci, którzy rozprzestrzeniają swoje piękno, chwalą się, marnują to, co mają. Ich piękno jest ulotne. to tylko skorupa, ukrywająca ciemność i pustkę.”
Tak naprawdę zastanawiam się, czy nie lepiej podzielić recenzję tej książki na dwie części (co jednak byłoby bez sensu). Tę, gdzie będę wylewać swoje żale, bo przez blisko 250 stron nie mogłam pojąc, jak tak wiele osób może kochać tę powieść oraz na część, czyli resztę książki, gdzie maluteńkimi kroczkami zaczynałam przekonywać się do tej powieści.
Nie da się ukryć, że cała książka leciała po schemacie, gdzie zwykła dziewczyna poznaje wyjątkowego faceta, który początkowo ma ją gdzieś (a przynajmniej takie daje jej odczucia), a w życiu tej dziewczyny zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nie należę do osób czepiających się schematów, przecież wymyślenie czegoś zupełnie nowego chyba graniczy z cudem, ale nie można całkowicie na nim polegać - autor musi wzbogacić swoją powieść czymś własnym, zaskakującym! Dodatkowo znaczną rol odgrywa styl jakim pisarz się posługuje. Gdy tylko te dwie rzeczy znajdą się w powieści, to może być ona naprawdę niesamowita, czarująca. "Obsydian" jednak taką powieścią nie był. Nie ma tu nic, co można by wyróżnić szczególną pochwałą. Zero wyjątkowości, pełno przewidywalności. Sam pomysł jednak na powieść oraz zamysł, kim był Damon, zdaje się naprawdę dobry, ale potencjał tego pomysłu został kompletnie niewykorzystany.
Już od samego początku wiadomo, że Deamon nie jest zwykłym człowiekiem, a w miasteczku coś się dzieje, a próba ukrycia tego przed Katy wydawała się komiczna - w raczej negatywnym sensie. Kłamstwa, jakie chłopak jej wciskał wydawały się absurdalne. To wszystko było wręcz przesadnie banalne. I te dialogi, które tak wiele osób kocha, niczym rodem z podstawówki, raziły swoją płytkością. A powiem Wam, że zapowiadało się nawet fajnie, nawet zabawnie, kiedy na początku powieści Deamon powiedział do Katy: "Wyglądasz jakbyś to ty się kąpała, a nie samochód. Nigdy bym nie pomyślał, że mycie auta jest takie ciężki, ale po oglądanie ciebie przez ostatnie piętnaście minut jestem przekonany, że powinni zrobić z tego dyscyplinę olimpijską.", ale wcale tak pięknie nie było i rzadko kiedy można było przeczytać coś równie przyjemnego.
„-Następne pytanie?-Czemu jesteś takim wielkim dupkiem?-Wszyscy muszą być w czymś dobrzy,nie?-Cóż, nieźle ci idzie.”
A to jak Deamon mówił na Katy, aby ją rozzłościć... KOTEK! Czy tylko mi wydaje się to nieco żałosne?
W pewnym momencie, bardzo późnym momencie, dialogi choć minimalnie się wzbogaciły, a książka, mimo że wciąż przewidywalna, wprawiała serce o lekkie przyśpieszenie. Do tego Damon, który początkowo był nieco drażniącą postacią zaczął zyskiwać w moich oczach, szczególnie gdy doszłam do końca powieści i zapoznałam się z dodatkiem, gdzie zostały przedstawione sceny powieści z jego perspektywy. Gdyby cała powieść została napisana jak ten dodatek, książka mogłaby okazać się naprawdę świetna.
Urzekającym elementem serii "Lux" jest pasja Katy, która jara się książkami i ... pisze recenzje na bloga *-* Tak bardzo chciałam, by ta książka była cała wyjątkowa ...
Wiem, że autorkę stać na więcej, czytałam już jej jedną powieść - "Zaczekaj na mnie", którą pisała pod pseudonimem - i znacznie bardziej podobał mi się sposób, w jaki pisała. Tę książkę mogę podsumować w kilku słowach - "Obsydian" okazuje się schematyczny, banalny, absurdalny i nijaki, ale jednocześnie dość przyjemny, tak że czasem uśmiech może zagościć na twarzy i jest w stanie wprowadzić czytelnika w stan głębokiego relaksu.
„-Sprawdziłem twojego bloga.
-Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się?-W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda?-W koszmarach, Daemon. W koszmarach.”
Nie będę ukrywać, że powieść czyta się niezwykle szybko oraz miło, mimo jej licznych wad. Bardzo chciałam pokochać Deamona, jak i całą serię i niewątpliwie dam jej szansę i będę czytać dalej. Jestem jednak mocno zniesmaczona tą pozycją po tych wszystkich pochwałach oraz zawiedziona, choć nie liczyłam, że dołączy ona do moich ulubionych. I mimo tego, jak bardzo ta powieść okazała się rozczarowująca, to i tak Wam ją polecam, bo coś w niej jest takiego, że kiedy się zacznie czytać, to nie może się przestać.
♥♥♥♥♥
Jeśli nie rozumiesz mojego podejścia do tej powieści, a sam darzysz ją uwielbieniem, będę wdzięczna za rozpoczęcie dyskusji w komentarzu i obronę "Obsydianu".
No ja tym się chyba jeszcze bardziej denerwowała ta absurdalność i płytkość dialogów. Nie znoszę czegoś takiego... Nie chciałam czytać tej serii, bo to kompletnie nie moje klimaty, ale gdyby mi t przyszło do głowy to przypomnę sobie Twoją recenzję ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam ją przeczytać, ale potem się rozmyśliłam. I raczej to się nie zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Przykro mi, ale niestety to nie mój hatunek literacki i wątpie, żeby ta pozycja przypadła mi do gusttu.
OdpowiedzUsuń+obserwije
Pozdrawiam i zapraszam na nowy post:
http://kruczegniazdo94.blogspot.com
Ze schematami jest tak, że jeśli książka jest ciekawie napisana to jakoś nie jest ważne, czy jest schematyczna, jeśli jest dobra to i tak się wybroni, tak przynajmniej sądzę :) Nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tej autorki, a serii Lux mimo wielu pochlebnych opinii raczej nie mam w najbliższych planach, może jednak kiedyś z ciekawości się z nią zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam takie zdanie, dlatego na schematy raczej nie narzekam, ale tu nie dało się tego nie zauważyć, gdyż nie było nic, co mogłoby wybronić tę książkę, aby była w moich oczach tą naprawdę dobrą powieścią :/
UsuńJa po prstu uwielbiam calutka serie Lux! Obsydian czytalam zaraz po premierze, a musze przyznac, ze wtedy nie slyszalam o nim zadnych opinii. Podeszlam do nie dosc sceptycznie i moze to wlasnie sprawilo, ze jestem w nim taka zakochana?
OdpowiedzUsuńFaktycznie schematy sa i temu nie przecze, ale ja osobiscie jakos nie zwracalam na to uwagi, bo juz od poczatku fabula totalnie mnie pochlonela!
Mysle, ze wszystkie zachwalajace opinie, ktorych efektem byly prawdopodobnie Twoje duze czekiwania wobec Obsydianu zawazyly w ostatecznosci na takim odbiorze lub jest to po prostu kwestia gustu, a akurat w moj seria Lux wpasowala sie idealnie :)
Ciesze sie, ze moglam przeczytac Twoja opinie i poznac inne spojrzenie na moja ukochana ksiazke! Powiem Ci jeszcze, ze z kolejnymi tomami to kim jest Daemon i historia z tym zwiazana rozwija sie bardzo mocno, a Obsydian to zaledwie namiastka tego, co Jennifer L. Armentrout wymyslila! :D
Pozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Bardzo Ci dziękuję za wyrażenie własnego zdania, bardzo chciałam poznać perspektywę fanów "Obsydianu" :D
UsuńNie ukrywam, że książka naprawdę wciąga, ale niestety mnie nie porwała, byłam świadoma wszystkiego co czytam i zauważałam wszystko, co moim zdaniem było nie tak :/
Rzeczywiście jakieś oczekiwania wobec "Obsydianu" miałam, ale czy aż tak dużo? A skoro tak wiele osób seria ta pochłonęła, to ja zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie jestem z innej planety :D
Właśnie na to liczę i dlatego na pewno sięgnę po kolejne tomy ♥
Moja koleżanka , która kupiła na Krakowskich Targach Książki całe 5 tomisk, uważa, że książki są wspaniałe i ma mi je również pożyczyć.. Ale teraz, to jestem trochę w szoku, że jest ona tak przewidywalna i nudna? Aż się boję gdy ja dobrnę do tej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Seria ta ma WIEEEELU zwolenników, sama żałuję, że do nich nie należę :/
Usuńa ja nie znam tej serii, mimo że jesttaka popularna. Może dlatego, że mam chwilowo przesyt, za dużo książek tego typu, powielających schemat. Póki co odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMi od jakiegoś czasu strasznie grają na nerwach te książki w schemacie - zwykła dziewczyna - zakochuje się w niej jakiś mega chłopak - ona bardzo często okazuje się niezwykła - walczą walczą walczą - żyją długo i szczęśliwie. Wiadomo, niektóre itak czytam, bo autorzy mają styl, który jest nieporównywalny do żadnego innego i przez samo to warto, ale niektóre to po prostu grrrr...
OdpowiedzUsuńwww.sarahfrompl.blogspot.com
Właśnie o to mi chodzi. Schemat może nie być taki istotny, gdy tylko książka zaoferuje coś jeszcze. Czy Obsydian coś takiego w sobie miał? Hmm... raczej nie, więc skąd ten cały szał?
UsuńOpis fabuły przypomina mi trochę „Zmierzch”. Tamta fala popularności dawno odeszła, ale istnieją schematy, które zawsze się dobrze sprzedają. Stąd może fenomen. :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Cóż bardzo możliwe, ale "Zmierzchu" nie czytałam i zamiaru takiego nawet nie mam :)
UsuńTeraz na każdym kroku można spotkać książki o podobnej fabule, więc ciężko o brak schematów. Jednak niektóre książki jak np Czerwona królowa potrafią się obronić pomimo wielu szablonowych wydarzeń. Obsydianu nie czytałam, ale zapewne niedługo się z nim zapoznam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&serials&films
Dokładnie o tym mówię! Wiele osób narzekała na Czerwoną królową, ale jak dla mnie ona wybrania się - dla mnie była zaskakująca i miała styl, który nie był banalny, a rewelacyjny! Naprawdę nie narzekam na schematy, gdy tylko książka ma coś do zaoferowania, a Obsydian nie miał :/
UsuńKsiążka zbiera różne opinie, ale i tak muszę ją przeczytać. Jestem jej ciekawa, mimo tych wad.
OdpowiedzUsuńPlanuję w tym roku przeczytać całą serię :*
OdpowiedzUsuńwydaje się bardzo ciekawa ;* świetnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz dreamoutloud.f
Mam dokładnie takie samo zdanie! Nie rozumiem, dlaczego wszyscy zdają się kochać tę książkę, chociaż wciąga.
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i też zastanawiam się, dlaczego wszyscy tak ją polecają... Jest duuużo więcej lepszej fantastyki niż "Obsydian". Mimo wszystko wydaje mi się, że sięgnę po drugi tom, bo nie wiem jak ty, ale ja muszę kończyć to, co zaczęłam ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Ja niestety nie mam tendencji do kończenia czegoś, co mi się nie podoba, jednak obsydian mimo swoich licznych wciąga i dlatego również sięgnę po kolejne tomy :)
UsuńMoże miałaś za duże oczekiwania?
OdpowiedzUsuńJa do Obsydianu podeszłam z nastawieniem "o, kolejny Zmierzch tylko że z kosmitami w roli głównej" i nie zawiodłam się na niej, bo nie jest to książka, od której raczej można wiele oczekiwać. Mimo to uwielbiam ją. I Daemona też ;)
Choć wydawało mi się, że wcale nie miałam aż tak wysokich oczekiwań, to może jednak niepodświadomie były one duże. Na pewno liczyłam na to, że Daemon mnie oczaruje, a książka rozbroi poczuciem humoru, no niestety, tak nie było :/
UsuńOd dawna chcę sięgnąć po tę książkę, jednak teraz nabrałam trochę wątpliwości. Skoro jest aż tak przewidywalna, to jeszcze się zastanowię, czy ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCała seria kusi mnie od dawna. Muszę ją w końcu przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam tej serii i nie mam zamiaru po nią sięgać, jakoś kompletnie mnie nie ciekawi. Ja też słyszę same pochwały na blogach i kanałach. Widzę ty wyraziłam w pełni swoją opinię. Szkoda trochę, że się zawiodłaś, ale zdarza się. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♥
vhttp://kochamczytack.blogspot.com
Osobiście nie czytałam, choć również podobnie jak ty nasłuchałam się samych pozytywnych opinii, więc nie wiem co myśleć do końca. Jak napisałaś, że jest to typowa schematyczna powieść już to mnie odpycha, może kiedyś się skuszę jak i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-parabatai.blogspot.com/
O całej serii czytałam, ale zupełnie mnie do niej nie ciągnie - nie do końca czuję się dobrze w takim gatunku literackim, a poza tym jestem chyba już za stara na takie historie. ;-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać tej serii, ale muszę przyznać, że trochę mnie do niej ciągnęło. Szkoda, że jest aż tak schematyczna. Mimo wszystko może kiedyś po nią sięgnę, z czystej ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńNo, kochana... :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tę serię! <3
Twoją recenzję przeczytałam zaraz po dodaniu, ale tak sobie myślę "No przecież teraz nie skomentuję... jeszcze emocje wezmą górę i ją poobrażam albo coś XD" Nie no, absolutnie rozumiem twój punkt widzenia, ale kompletnie się nie zgadzam. :P
Jak już zauważył ktoś w wcześniejszych komentarzach - Obsydian to dopiero namiastka tego, co wymyśliła Jennifer, potem dopiero wszystko się rozkręca! <3
Hahaha, rozumiem, że musiałaś przetrawić moje słowa :D No rzeczywiście śledząc Twojego bloga, wiem, że seria ta Cię oczarowała i żałuję, że tak nie stało się i ze mną, ale nie poddaje się i wciąż liczę, że w kolejnych tomach dołączę do grona wielbicieli ^^
UsuńAch, czuję się jak ostatnia osoba na świecie, która jeszcze nie poznała tego czarującego, aroganckiego przystojniaka Deamona. Szczerze powiedziawszy, chyba przyzwyczaiłam się do schematycznych wątków w YA. Przecież teraz tak trudno o oryginalność, dlatego cenię sobie każdy tytuł, który chociaż trochę wyróżnia się wśród tłumu przeprowadzek do nowego miasta, trójkątów miłosnych, głównymi bohaterkami, które nie mają koordynacji ruchu i niesamowitymi chłopakami, którzy akurat zwrócili na nie uwagę, odkrywaniem u siebie niezwykłych umiejętności itd. Z pewnością mogłabym wymieniać dalej, w końcu jest tego mnóstwo. :D "Obsydian" najbardziej przywiódł mi na myśl klimaty "Zmierzchu" i "Szeptem", a osobowość Deamona - wypisz wymaluj Jace z "Darów Anioła". :D Cóż, pomimo tego prawdopodobnie książkę przeczytam, nie pokuszę się jedynie o zakup, tylko może wypożyczę z biblioteki, albo zrobię pierwsze podejście do e-booka. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Czy to jest ta książka, w której Katy była recenzentką książek, czy mi się coś pomyliło? :D
Pozdrawiam! ♥
The-heartlines-books
Pozwolę sobie odpowiedzieć za Minni, mam nadzieję, że się nie pogniewa. :P Tak - dokładnie tak. :D Katy jest tutaj recenzentką książek. ^_^ (i bardzo kocha książki! <3)
UsuńHihi, czyli dobrze zapamiętałam, dziękuję. :D
UsuńNajbardziej właśnie boli mnie to, że każdy tak kocha Daemona, a ja nie, choć byłam niemal pewna, że tak się stanie - och, jestem taka kochliwa, jeśli chodzi o bohaterów książkowych ♥
UsuńCo jak co, ale Patcha, to jednak kocham - moja pierwsza miłość *-*
Kusi mnie ta seria... Już tyle razy miałam w ręce pierwszy tom i go odkładałam... Chyba w końcu muszę się wziąć w garść i wypożyczyć, a skoro tak wciąga, to będzie idealną odskocznią po sesji :D
OdpowiedzUsuń