poniedziałek, 28 września 2015

5 NAJEK tygodnia

To już dwa tygodnie od ostatnich NAJEK, ależ ten czas szybko mija... Kto by pomyślał, że za nami już pierwszy miesiąc szkoły! Tymczasem ja zapraszam was na NAJKI ostatnich dwóch tygodni: NAJciekawszy post/artykuł: Podczas odwiedzin innych blogów trafiłam do Matyldy. Na swoim blogu napisała ona o Sześciu blogowych błędach. Post skupiony jest na poprawnej pisowni i ukazuje dość często spotykane błędy. "Tą książkę" zamiast "tę książkę"? - to już klasyk!  NAJciekawsza zapowiedź: Słyszeliście o Magdalenie Witkiewicz? To wspan

piątek, 25 września 2015

27♥ "Prawie jak gwiazda rocka" Matthew Quick

TYTUŁ: "Prawie jak gwiazda rocka"
AUTOR: Matthew Quick 
ILOŚĆ STRON: 376
WYDAWNICTWO: Otwarte (Moondrive)
MOJA OCENA: 9/10

Amber to zakręcona optymistka, królowa nadziei, a jednocześnie całkiem przeciętna dziewczyna. Wraz z matką i psem mieszka w autobusie, wspólnie z przyjaciółmi przynależy do najdziwniejszego klubu na tej planecie, a mianowicie Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, udziela się społecznie i rozsyła pozytywną energię. 

„-Życie toczy się dalej - rzuca. -Niezależnie od tego, czy postanawiamy się nim cieszyć, czy nie. Więc równie dobrze możesz znaleźć sposób, żeby cieszyć się tymi aspektami, którymi się da. Nie możesz tak po prostu zrezygnować z życia, Amber.”

Po moim spotkaniu z „Wybacz mi, Leonardzie” byłam pewna, że grzechem książkoholika byłoby odpuszczenie kolejnej książki Pana Quicka. 


Amber sieje nadzieję, daje wiarę ludziom oraz zaraża optymizmem. Prawdę mówiąc ciężko w to uwierzyć, bo w życiu dziewczyny nie jest kolorowo. Zaznała już cierpienia w swym siedemnastoletnim życiu. Brak ojca i matka, która bezskutecznie próbuje się ustatkować nieustannie poznając beznadziejnych facetów, to nie powód do szczęścia. Autobus, który robi za dom też nie jest czynnikiem uszczęśliwiającym. Właściwie całą historię napisaną przez Matthewa można potraktować jako wyssaną z palca, więc wyszłoby na to, że nadzieja rozsyłana przez Amber też nie jest prawdziwa, ale z tym się już zgodzić nie mogę. Główna bohaterka zaraża wiarą, dobrą energią i daje kopniaka pełnego motywacji. 
W pewnym momencie życie dziewczyny wali się jeszcze bardziej – tak to możliwe. Dzieje się coś, czym autor nas zaskakuje jednocześnie zwalając z nóg i powodując reakcję: „What the fu*k?”. To cios, rzecz jasna, nie tylko dla czytelnika, ale przede wszystkim dla głównej bohaterki. I jak w tej sytuacji cieszyć się życiem i rozsiewać radość u innych? Można się domyślić, że Amber przeżyje załamanie, ale więcej zdradzić nie mogę. 

„Nic więcej. Ta chwila po prostu była - wolna od emocji, sądów i złudnych wyobrażeń, które my ludzie przypisujemy wszystkiemu, z czym się stykamy.”

„Prawie jak gwiazda rocka” to idealna propozycja lektury szkolnej. Przepełniona dobrocią do innych ludzi, pokonywaniem trudności życiowych oraz wieloma mądrościami świata, którymi autor chciał się z nami podzielić. Najpiękniejsze, czym książka może nas obdarować, to przesłanie - taka piękna lekcja od autora, która wprowadzi umysł czytelnika do świata refleksji i będzie tam trzymać puki nie zrozumie tego, co chciał mu przekazać. Tego przesłania tu nie brakło, dotyczyło ono wielu sfer życia, ale przede wszystkim cieszenia się nim i nie poddawania, mimo kłód, jakie rzuca nam pod nogi.
Książka zahacza również odrobinę o temat religijny - Boga oraz wiarę w niego, jako że jest to powiązane w pewien sposób z nadzieją oraz wiarą w życie. 
Pan Matthew ma swój własny styl pisania, dość charakterystyczny – potrafi pisać o błahostkach, ale gdy trzeba nie owija w bawełnę, wali prosto z mostu. Mostu, który nie wytrzymuje ciężaru jego słów i zawala się, a Ty wpadasz do wodospadu uczuć. Od radości z istnienia po depresyjny ból serca. Od uśmiechy na twarzy ku łzom na policzkach. 

„Chcę, żeby wiedziała, że to świat mnie przygniata, że czuję, jak gdybym ze wszystkim walczyła, i że brakuje mi paliwa.

Amber to postać, z którą w pewnym stopniu się utożsamiam, więc może dlatego ta książka tak mnie oczarowała... może, ale niemal pewna jestem, że Ciebie Quick również kupi swoją szczerością płynącą z serca i pokochasz tę książkę, więc nie zwlekaj i czytaj! 
Bez kitu!

wtorek, 22 września 2015

26♥ "Pułapka uczuć" Colleen Hoover


TYTUŁ: "Pułapka uczuć"
AUTOR: Colleen Hoover
TOM: I
ILOŚĆ STRON: 285
WYDAWNICTWO: W.A.B
MOJA OCENA: 8,5/10

Layken to dziewczyna, której szczęśliwe życie kończy się w momencie śmierci kochanego ojca. Wraz z młodszym bratem i matką są zmuszeni pozostawić rodzinny dom w Teksasie i ruszyć do Michigan, by tam rozpocząć nowe życie. Dziewczyna już pierwszego dnia poznaje Willa, chłopaka z sąsiedztwa, od razu wytwarza się między nimi nić zrozumienia. Wspaniale czują się w swoim towarzystwie, jakby znali się dłużej niż w rzeczywistości. Layken zaczyna wierzyć, że może uda jej się odnaleźć w nowym miejscu. Jednak życie zostało tak skonstruowane, że szczęście nie trwa wiecznie i gdy tylko wydaje się, że już będzie dobrze coś musi się zawalić. 

„Znajdźcie równowagę pomiędzy głową i sercem.”


Kocham Hoover całym moim serduszkiem i nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie sięgnęła po „Pułapkę uczuć”, choć opis wydawnictwa nie zachęcał mnie do przeczytania jej (powyższy opis został napisany przeze mnie), ale przecież … to książka HOOVER, więc wierzyłam, że się nie zawiodę i koniec końców przeczytałam kolejną z jej książek. 

Layken to delikatna dziewczyna, której życie zostało wystawione na próbę, do tej pory nie znane jej były trudne sytuacje życiowe. Nagła śmierć ukochanej osoby doprowadza do jej załamania, ale mimo to czuje potrzebę wspierania brata i matki. Dodatkowo spada na nich konieczność wyprowadzi, czego dziewczyna nie umie zaakceptować, choć wie, że innego wyjście nie ma. W ciężkiej dla niej chwili poznaje Willa, którego życie również nie oszczędziło i zmusiło chłopaka, by ten wydoroślał szybciej niż jego rówieśnicy i wykazał się wytrwałością oraz siłą charakteru. 
Początkowo miałam wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko, nawet byłam z lekka zła na Colleen, że poszła na łatwiznę tworząc wielką miłość od pierwszego wejrzenia. Z czasem przekonałam się, że był to jednak zabieg celowy, by podkreślić więź łączącą młodych i wyjątkowość tworzącego się uczucia. 

„Życie nie staje na cholernej drodze dlatego, żeby mu wszystko oddać i dać się dalej nieść. Życie chce, żeby z nim walczyć. Uczyć się, jak sprawić, żeby było nasze. Chce, żebyśmy wzięli siekierę i przerąbali się przez drewno. Żebyśmy wzięli młot i skruszyli beton.
Żebyśmy wzięli pochodnię i przepalili metal i stal, aż wreszcie będziemy mogli dosięgnąć i wziąć je do ręki.”

Autorka po mistrzowsku stworzyła sekret, którego ujawnienie niemal zwala z krzesła. Można być pod wielkim podziwem wyobraźni i pomysłowości, jaką skrywa w sobie Hoover, ale i ogromnych umiejętności. Po przeczytaniu już trzech powieści autorki mogę stwierdzić, iż jej smykałką są ludzie uczucia. Z łatwością potrafi urzeczywistnić uczucia bohaterów, a już w szczególności ból jaki odczuwają. Jej słowa rozprzestrzeniają się jak zaraza, najpierw atakują serce – sprawiają, że te przeżywa prawdziwy wstrząs, wariuje nie wiedząc, czy bić, zatrzymać się, czy wywołać skurcz, więc ostatecznie przeżywa wszystkie te doznania, potem przychodzi czas na gardło, które zaciska się w momencie, gdy ma się z niego wydostać odgłos bólu, w postaci szlochu, następnie oczy, z których zaczyna spływać słona substancja, a Ty z przerażeniem odkrywasz, że nie możesz tego zatrzymać, na koniec atakuje mózg, a to najgorsze stadium, gdyż to zamach na Twoje myśli, które przez najbliższy czas będą skierowane ku fenomenalnej historii. Właśnie tak działają słowa Hoover i albo jesteś na to gotów, albo odpuść sobie „Pułapkę uczuć” oraz pozostałe książki genialnej autorki. 

„Tak wiele mnie nauczyła. I nadal uczy mnie tak wiele. Nauczyła mnie kwestionować. I nigdy nie żałować...”

W książce pojawia się dodatek w postaci poezji, który sprawia, że „Pułapka uczuć” nie jest już tylko wspaniałą książką, a staje się wręcz wybitną. Czaruje swym pięknem. Więc jeśli masz ochotę na fenomenalną książkę, sięgnij po „Pułapkę uczuć” lub inną powieść tej pisarki, a na jestem pewna na 101%, że się nie rozczarujesz ^^ 

„-Kurde, to nierealne.
-Wiem. Ale to mój real.”

niedziela, 20 września 2015

•Przysłowiowy TAG książkowy•

No jaki wspaniały TAG znalazłam, a skoro taki wspaniały, to postanowiłam go zrobić choćby bez nominacji, a właściwie autorka tego TAG'u, czyli …. nominowała wszystkich chętnych, więc chyba się zaliczam ^^  Apetyt rośnie w miarę jedzenia - czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.  Myślę, że byłaby to „Eleonora & Park”, kto czytał powinien wiedzieć, o co mi chodzi, bo to zakończenie … och tyle niejasności, tyle możliwości tego, co mogło być dalej, choć … z jednej strony to zakończenie było

czwartek, 17 września 2015

25♥ "Szklany tron" Sarah J. Maas

TYTUŁ: "Szklany tron"
AUTOR: Sarah J. Maas
TOM: I
WYDAWNICTWO: Uroboros/Grupa Wydawnicza Foksal
ILOŚĆ STRON: 520
MOJA OCENA: 9/10

PIĘKNA. NIEBEZPIECZNA. SKAZANA NA ZWYCIĘSTWO.
Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkolonym zabójcą, jednym z najlepszych, ale popełniła fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią niewolniczą pracę w kopalni soli Endovier. Książę Dorian składa jej ofertę. Celaena musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Jeśli wygra – będzie wolna, jeśli przegra – jej wybawieniem będzie śmierć. Uczestnicy turnieju giną w tajemniczych okolicznościach. Czy Celaena zdoła zdemaskować zabójcę zanim sama stanie się ofiarą? 
[Grupa Wydawnicza Foksal]

Myślę, że każdy z Was o tej książce już coś słyszał, bo ja bardzo dużo i to właściwie niemal tylko dobrego. Każda kolejna pochlebna opinia kusiła, by wreszcie ją przeczytać, więc tak zrobiłam i wiecie co? Nie mam zielonego pojęcia, co mogłabym ująć w tej recenzji, bo przeleciałam przez tę powieść z taką prędkością, że nie miałam chwili wytchnienia, takiego momentu na przemyślenie, zatrzymanie się i zauważenie istotnego faktu. Ta książka po prostu mnie pochłonęła, w taki sposób, że gdy tylko ją czytałam wszystko inne chwilowo nie było istotne – byłam tylko ja i Celaena. 
„- Mam mózg po to, aby osądzać i budować opinie.
- A serce masz po to, aby powstrzymywać się od wygłaszania krzywdzących, surowych osądów.” 
Właśnie... Celaena – bohaterka wykreowana w sposób atrakcyjny dla każdego czytelnika – dla takiego, który woli wojowniczki mocno stąpające po ziemi, jak i dla takiego, który woli urocze dziewczyny o miękkim sercu. W zaskakujący sposób autorce udało się połączyć te dwa przeciwieństwa i stworzyć fascynującą postać. Zabójczyni, która nie pozwoli zabić szczeniaczka? To ci dopiero … A jeśli lubicie bohaterki z ciętym językiem, to pewnie i Celaena zdobędzie Wasze serce. 
A Dorian? To czarujący książę, którego sympatię zdobywa sobie zabójczyni i to z wzajemnością. Nie ma tu wielkiej miłości, która zasłania wszystko na czym miała opierać się książka, pojawiła się jednak świetna historia z miłością w tle. Na pierwszym planie wciąż mamy turniej, intrygi oraz tajemnicze morderstwa. 

Sięgając po książkę spodziewałam się czegoś tak zupełnie innego od tego co w niej znalazłam. Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że książka została napisana w trzeciej osobie, ale również pojawiające się elementy magii. Tak, czytałam recenzje i tak, wiedziałam, że jest to książka z gatunku fantasy, ale mimo to byłam zaskoczona tym wątkiem, bo rzadko sięgam po książki w których ona występuje. Spodziewałam się opowieści pierwszoosobowej, w której dziewczyna będzie relacjonować nam co czuje, mówić o swoich wspomnieniach i przedstawiać swoje przeprawy w drodze do zwycięstwa w turnieju. Dostałam narrację trzecioosobową, która wtajemniczała mnie w uczucia nie tylko głównej bohaterki, ale i innych istotnych i ciekawych postaci oraz nie tylko walkę o miano Obrończyni, ale i wiele spisków ze szczyptą dodatków z nie z tego świata oraz ciężką przeprawę o wolność... bo jeśli nie ona to śmierć. Otrzymałam od Sarah więcej niż oczekiwałam – prezent od którego nie mogłam się oderwać. 
„-Masz straszne blizny-rzekł cicho.
Zabójczyni oparła dłoń na biodrze i podeszła do drzwi garderoby.
-Wszyscy nosimy blizny, Dorian. Jedyna różnica polega na tym, że moje są bardziej widoczne od innych.” 
Styl jakim posługiwała się autorka urzekał, nie pozwalał oderwać się od książki z byle powodu, przygważdżał do fotela i uniemożliwiał wstanie, czarował... Są książki, kiedy przewracam kartki i końca nie widzę, a w tym przypadku koniec przyszedł zbyt szybko. Nie było wielkiego BUM, które zatrzymało moje serce na dobrych kilka sekund, nie było momentów, w których serce chciało wyskoczyć z piersi, ale pragnęłam chłonąć tę historię, łaknęłam aby znalazła się we mnie – mojej duszy. Na BUM przyjdzie czas w innych tomach. 
Sarah utworzyła aurę, która odgradzała mnie od wszystkiego wokół. 
„Wkrótce zasnął, lecz przez całą noc we śnie widział dziewczynę, która patrzy na gwiazdy, oraz gwiazdy spoglądające na dziewczynę.” 
Nie czułabym się dobrze, gdybym nie wspomniała o tej ślicznej i magnetycznie przyciągającej wzrok okładce. Sam w sobie wizerunek zabójczyni na błękitno-białym tle zapiera dech w piersi, ale w połączeniu z tym mieniącym się i błyszczącym napisem powstaje coś jeszcze cudowniejszego! 

Ze pełną szczerością mogę polecić Wam tę pozycję i zapewnić, że żadna recenzja nie odzwierciedla w pełni potencjału, jaki znajduje się w książce.

♥♥♥♥♥
Zapraszam na dopiero co założonego Fanpage'a ^^

poniedziałek, 14 września 2015

5 NAJEK tygodnia

Po dwóch tygodniach, przyszła pora na NAJKI, jej! NAJciekawszy post/ artykuł:  Natknęłam się na pewnym blogu na notkę o tym Jak prowadzić bloga książkowego bez... książek. Hmm... prawda, że sam tytuł intryguje? No więc właśnie tym rozpoczynającym akcentem zostałam zachęcona do poznania treści tego wpisu. Nie będę nic zdradzać, zerknijcie sami ^^ NAJciekawszy film: Ostatnio oglądałam bardzo fajny film, jakim jest Cela 211. Film jest połączeniem akcji i dramatu, przez co bardzo łatwo było mi się w niego wbić. Opowiada on o początkują

piątek, 11 września 2015

•7 grzechów głównych książkoholika•

Hej ☺ Dziś przychodzę do Was z TAG'iem do którego byłam nominowana dawno, dawno temu i dopiero teraz postanowiłam go wykonać, i nie wiem czemu tak późno, odpowiadało się całkiem przyjemnie ^^ Och, teraz wyjdzie, jaka ze mnie grzesznica :D No ale cóż... zapraszam do zapoznania się z moimi odpowiedziami! 1. PYCHA O jakiej książce mówisz najwięcej, jeśli chcesz zabrzmieć jak bardzo inteligentny czytelnik? Nie dopasuję tu chyba konkretnej książki, ale myślę że byłaby to taka, którą dobrze pamiętam, na tyle, że prawie mogę cytować,

wtorek, 8 września 2015

24♥ "Oddychając z trudem" Rebecca Donovan

TYTUŁ: "Oddychając z trudem"
AUTOR: Rebecca Donovan
TOM: II
ILOŚĆ STRON: 544
WYDAWNICTWO: Feeria
MOJA OCENA: 10/10

Tak trudno oddychać,gdy upiorna przeszłość wciąż daje o sobie znać, a teraźniejszość nie daje taryfy ulgowej... 

Emma przetrwała dramatyczną noc w domu swojej ciotki, ale niewiele z niej pamięta. Obudziła się w szpitalnym łóżku, w koszmarnym stanie. Odbył się proces sądowy, w którym na szczęście nie musiała uczestniczyć. Teraz Carol nie może już zrobić jej nic złego, ale wysoką ceną za to jest utrata kontaktu z Laylą i Jackiem.
Emma wróciła do szkoły i na boisko, i stara się po prostu prowadzić zwyczajne życie nastolatki, z wierną Sarą i oddanym Evanem u boku. Nie jest to jednak łatwe – wciąż budzi się zlana potem po koszmarnych snach, a na ulicach prześladują ciekawskie spojrzenia. Gdy decyduje się zamieszkać ze swoją matką, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Tak trudno oddychać, gdy trzeba radzić sobie z tak silnymi emocjami….
[wydawnictwo Feeria]

Pamiętam co się ze mną stało, gdy skończyłam czytać „Powód by oddychać” - załamałam się, wpadłam w kaca książkowego, który roznosił ból po zderzeniu tej książki z moim sercem, dlatego czym prędzej chciałam sięgnąć po kontynuację i cóż... najpierw musiałam czekać na premierę, a potem, gdy książka ta znalazła się na mojej półce musiała odczekać, trochę czasu, na swoją kolej, ale wreszcie nadeszła jej pora. 
„Czasami ludzie ranią innych mocniej, niż ci są w stanie znieść.(...) I bywa też, że nie potrafią prosić o pomoc. Są tak omotani własnym bólem, że zadają ciosy wszystkim wokół.”
Emma, Evan, jak i Sara oczarowali mnie już w pierwszym tomie. Nie są to postacie, które cechuje coś, co mogłoby odróżnić ich spośród wielu innych, równie dobrych bohaterów książkowych, ale mimo to zdobyli moją sympatię – tym jacy byli, jak Rebecca oddawała ich uczucia i jak łatwo mi było się w to wczuć. Muszę wręcz napomknąć, że relacja Emmy i Evana sprawiała, że serce mi miękło, rozpływałam się w objęciach ich uczucia. W „Oddychając z trudem” poznajemy bliżej matkę dziewczyny oraz jej nowego partnera, Jonathana. Te postacie były genialne! Wniosły powiew świeżości, coś kompletnie innego niż było w części poprzedniej. To wszystko, co dotyczyło matki Emmy, jak i Jonathana, było jak petarda, w każdej chwili mogło wybuchnąć …. i wybuchło.
Coś kompletnie innego? Hmm...no właśnie, w pierwszej części serii Emma walczyła z przemocą fizyczną, która dotykała ją ze strony ciotki, tym razem problemy dziewczyny zjechały nieco na inny tor ukazując inny rodzaj cierpienia, ale wciąż tę samą walkę o szczęście i marzenia … o miłość. 
„Kiedy patrzę w niebo i mam przed oczyma cały wszechświat, wszystko wydaje się możliwe.”
W dotychczasowych dwóch tomach, które udało mi się przeczytać, znajduje się mnóstwo bólu – udręki bez fałszu ze strony autorki, bez przerysowania całej sprawy, bez nadmiernego przesytu i niedosytu, wszystko idealnie odmierzone. W pewnym momencie w mojej głowie pojawiło się pytanie: czy Rebecca nosi w sobie tyle cierpienia, czy jest tak świetną pisarką, niczym Angelina Jolie aktorką? 
Zaczynając recenzję wspomniałam o załamaniu, jakie wystąpiło u mnie po tomie pierwszym, ale to jakie spustoszenie wywołało we mnie „Oddychając z trudem” było ogromne. Zbierałam się tydzień, aby napisać tę recenzję, bo żal jaki pożerał moje serce i wściekłość jaką żywiłam do Emmy i Rebeccy po zakończeniu książki, uniemożliwiłaby mi wszelkie próby sklecenia choćby jednego zdania, dodatkowo zadałabym sobie w ten sposób cios prosto w serce – drugi cios, bo pierwszy zadała Rebecca. 
„-Dlaczego chociaż nie spróbujesz? Co masz do stracenia?
-Serce.”
Wiele osób twierdzi, że „Oddychając z trudem” okazało się lepszą częścią, ja nie mogę tego stwierdzić... zostałam tak samo pochłonięta, tak samo rozkochana, i chyba tak samo zniszczona, że nie mogłabym tego powiedzieć. Jak dla mnie obie części są równie świetne, ale o nieco innych odcieniach szarości, który odcień Wam bardziej by się spodobał – musicie stwierdzić sami. Zdecydowanie polecam Wam „Oddychając z trudem”, jak i „Powód by oddychać”, jeśli go jeszcze nie poznaliście. 

sobota, 5 września 2015

23♥ "Kochani dlaczego się poddaliście" Ava Dellaira


TYTUŁ: "Kochani dlaczego się poddaliście?"
AUTOR: Ava Dellaira 
WYDAWNICTWO: Amber 
ILOŚĆ STRON: 300 
MOJA OCENA: 6/10 

Szesnastoletnia Laurel, której świat, pełen magii i nadziei, legł w gruzach wraz z śmiercią ukochanej siostry, nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości - tej w której siostra nie żyje, matka wyjechała do Kalifornii, a ojciec zamknął się w sobie. Dziewczyna zaczyna pisać do zmarłych idoli - aktorów, muzyków ... - by może w taki sposób odnaleźć siebie, zrozumienie, a może i wybaczenie.


„Nikt cię nie uratuje przed tobą samą. Zasypiasz na łące, z gór schodzi wilk i masz nadzieję, że ktoś cię obudzi. Albo przegoni wilka. Zastrzeli go. Kiedy jednak zorientujesz się, że wilk jest w tobie, zrozumiesz, że nie uciekniesz. I że nikt, kto cię kocha, nie zabije tego wilka, bo on jest częścią ciebie. Każdy widzi w nim twoją twarz. I nie naciśnie na spust.”
Najbardziej w tej książce spodobało mi się to, że miała ona pokazać, jak Laurel próbuje odszukać siebie, odkryć kim naprawdę jest i pojąć czym jest życie i jak czerpać z niego radość oraz to, jak to jest doznać straty i próbować się z nią pogodzić, ale i jak to jest żyć w ukrytym poczuciu winy. Właśnie to wszystko schodzi do jednego - książka ta powinna być przesycona uczuciami, emocjami ... tego oczekiwałam, a co dostałam? 

Myślę, że dobrze napisaną książkę, z pewnym pomysłem, którą strasznie szybo się czyta. Nie ukrywam, że można było coś poczuć, ale ... spodziewałam się więcej. Autorka nie roztrząsała przeżyć Laurel i myślę, że dlatego czegoś mi brakło. Zdarzało się tak, że o czymś smutnym, czy ważnym Laurel napomknęła, a list się właśnie skończył, nie ujawniając wszystkich uczuć bohaterki. Gdy sięgam po takie książki jestem nastawiona na jedną wielką "bombę uczuciową". Nie znaczy to, że książka mi się nie spodobała, ale że dało się z niej wyciągnąć więcej! 
„Myślę, że kiedy się traci kogoś bliskiego, to trochę tak, jakby się traciło siebie.” 
Co do Laurel, była taka, jaka miała być - zagubiona. Nie była to najlepsza główna bohaterka wszech-czasów, ale zwykła, przeciętna dziewczyna. Ava ukazała nam jej życie po śmierci siostry, kiedy próbuje się odnaleźć, wrócić do normalnego życia, ale i pokazała nam, jak wyglądał jej świat, kiedy May (jej siostrzyczka) jeszcze żyła, co oczywiście było bardzo dobrym posunięciem. 
Jeśli chodzi o styl pisania autorki, to tak jak wspominałam wcześniej, czytało się szybko, a więc był ona prosty i zrozumiały. Myślę, że styl autorki pasował idealnie do koncepcji książki. 

Nie jest to górnolotna książka, pewnie za 5 lat nie będę nawet o niej pamiętać, ale nie żałuję, że ją przeczytałam, nawet jeśli nic nie wniosła do mojego życia, bo sama przyjemność z czytania jest najważniejsza. Mimo wszystko zachęcam Was do zapoznania się z tą pozycją.
„Kiedyś, jak tata wracał do domu po całym dniu na budowie, wyglądał jak heros. Teraz był wykończonym jakby go przejechał buldożer. Gdy byłyśmy małe, wspinałyśmy się na niego. Teraz boję się, że kiedy się zbliżę, poślizgnę się na smutku, który w sobie nosi.” 

Page 1 of 171234567...17Dalej »Ostatnia
Bądź tu teraz © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka