TYTUŁ: "W śnieżną noc"
AUTORZY: Maureen Jonson, John Green, Lauren Myracle
ILOŚĆ STRON: 312
MOJA OCENA: 6/10
Gdy myślicie o miłości, to jaka pora roku przychodzi Wam na myśl? Może świąteczna zima?
Zima to rzeczywiście wyjątkowa, magiczna, pełna miłości pora roku, ale niestety ma swoje minusy. A mieszkańcy miasteczka Gracetown dobrze o tym wiedzą. Jest Wigilia, a wielka śnieżyca komplikuje święta naszym bohaterom, które właściwie są już dość skomplikowane...
Książka podzielona jest na trzy opowiadania, ale wszystkie historie dzieją się w powyżej wspomnianym miasteczku.
PODRÓŻ WIGILIJNA
Ta opowieść zaczyna się właściwie, gdzieś indziej, a jej bohaterką jest Jubilatka. Jej święta zapowiadały się znakomicie do momentu, kiedy nie dowiedziała się, że jej rodziców aresztowano. Dziewczyna musi udać się do swoich dziadków na Florydę. Jedyne co jeszcze mogę wam powiedzieć, to że dziewczyna tam nie dotrze, a czekają ją niezapomniane, pechowe święta.
BOŻONARODZENIOWY CUD POMPONOWY
Ta historia zaczyna się w domu Tobina, który razem z przyjaciółmi ogląda filmy. Ze spokojnego wieczoru wyrywa ich telefon od kolegi, który każe im natychmiast przyjechać do Waffle House, do którego właśnie weszło czternaście cheerleaderek. I tak zaczyna się szalona, nocna podróż trójki przyjaciół.
ŚWIĘTA PATRONKA ŚWINEK
Bohaterka tej opowieści przeżywa duży kryzys, gdyż zerwała z chłopakiem, którego bardzo kochała. Nie może sobie z tym poradzić mimo wsparcia przyjaciółek. Wiele osób tego dnia zaczyna jej wytykać, że jest zbyt zapatrzona we własne dramaty. Dziewczyna postanawia w końcu zrobić coś dla swojej przyjaciółki.
Opisy mogą nie być zbyt szczegółowe, gdyż nie chciałam Wam zdradzać za wiele. „W śnieżną noc” to opowiadania o świątecznej miłości. Wszystkie te historie są ze sobą połączone, czego nie spodziewałam się sięgając po książkę. Opowiadania nie zrobiły na mnie zbyt dużego wrażenia i nie mam swojego faworyta. Nie wprowadziły mnie w świąteczno-zimowy nastrój, a po wielu przeczytanych recenzjach oczekiwałam, że to zrobią. Historie były fajne, ale nie powalające. Ogólnie książka okazała się być okej, bez plusów i minusów. Czy polecam? Jeśli szukacie lektury bez zobowiązań na zimowy wieczór, to jak najbardziej.
Hmm ciekawa książka. Pozdrawiam i zapraszam: nikayoungjournalist.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHmm ciekawa książka. Pozdrawiam i zapraszam: nikayoungjournalist.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMiło wspominam lekturę tej książki, jak dla mnie była idealna na okres wigilijno-bożonarodzeniowy :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie bardzo opowiadanie Greena :)
OdpowiedzUsuńMi pierwsze opowiadanie podobało się najbardziej, ale jeśli chodzi o całą książkę to liczyłam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno sięgnę po Greena, bo to chyba głównie przez niego o tej książce jest głośno. Ale jeszcze z tym poczekam. :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie odpuszczę sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i musze przyznać, że dwa pierwsze opowiadania bardzo mi się podobały, trzecie już mniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
happy1forever.blogspot.com
Czytałam już parę recenzji tej książki. Jakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie, ale może za rok w okołobożonarodzeniowym okresie ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie - nic powalającego :] Ot tak do przeczytania.
OdpowiedzUsuń