wtorek, 29 grudnia 2015

36♥ "Co, jeśli..." Rebecca Donovan

TYTUŁ: "Co jeśli..."
AUTOR: Rebecca Donovan
WYDAWNICTWO: Feeria
ILOŚĆ STRON: 390
MOJA OCENA: 7,5/10

Już od pierwszego spotkania Cala i Nyelle, chłopak wie, że z tą dziewczyną wiąże się pewien sekret. Dlaczego? Bo jest ona częścią jego przeszłości. Te same oczy, ten sam uśmiech. Z drugiej strony jest to zupełnie ktoś inny - kiedyś nieśmiała, teraz jakże zwariowana. Więc, czy Nyelle naprawdę jest Nicole, przyjaciółką z dawnych lat? 

"Co, jeśli..." to kolejna powieść autorki bestsellerowej serii "Oddechy" - serii, która zawładnęła sercami wielu czytelników, w tym i moim ♥ Czy również w tej powieści Rebecca przejęła nade mną kontrolę? 
„Niebo pełne możliwości i bólu. Przecież to sprzeczność. Chyba, że możliwości zawsze niosą ze sobą cierpienie...”
Cal to zwykły student, który obraca się po imprezach i między dziewczynami. Przeszłość zaczynała tracić dla niego znaczenie do czasu, aż spotyka Nyelle, która tak bardzo przypomina mu ukochaną przyjaciółkę sprzed lat. Chłopak pragnie się dowiedzieć, co stało się z Nicole, jednak czy warto? Może lepiej zostawić bolesną przeszłość za sobą i zapomnieć o dawnej przyjaciółce. Teraz to Nyelle fascynuje Cala. Jednak przeszłość zaczyna powracać, wspomnienia stają się coraz żywsze. A pamiętna noc, podczas której Cal widział Nicole po raz ostatni, stawia przed nim pytanie: "co, jeśli...". 
Nyelle to "dziewczyna zagadka", element dodający tej powieści smaczek. To postać wprowadzająca nieco zamieszania i wyostrzająca detektywistyczne zmysły odbiorcy. 

Już sam opis i pomysł na fabułę wywołuje u czytelnika reakcję: "Co tu jest grane?". Nie ma wątpliwości, że książka ta będzie spowita tajemnicą i tak właśnie jest. Już od pierwszych stron robi się interesująco, łapiąc czytelnika w zasadzkę i stawiając przed nim wyzwanie rozwikłania zagadki, przez co ciężko byłoby odłożyć książkę na półkę i już więcej do niej nie wracać, to wręcz niemożliwe. 
„Powiedziała, że mi ufa. „Ufam ci” - marzyłem, że kiedyś to powie, ale teraz te słowa okazały się moim przekleństwem. Przypominały betonowy mur, który podzielił moje łóżko na dwie połowy. Na jednej spałem ja, zwinięty w kłębek, a na drugiej Nyelle, która przewracała się we śnie z boku na bok, czasami przekładając wyciągniętą rękę albo nogę na moją stronę. Stykaliśmy się wtedy skórą. Niewiele robiła sobie z tej niewidzialnej ściany, która dla mnie była zaporą nie do przebycia. „Ufam ci” - równie dobrze mogła mnie po prostu wykastrować.”
"Co jeśli..." to powieść napisana niezwykle przyjemnie - uczuciowo, jednak niezbyt emocjonalnie. Czytelnicy serii "Oddechy" wiedzą, jak ważną rolę odgrywają w niej emocje i z jaką mocą są wyrażane, tu wszystko było przytłumione - brak palpitacji serca, czy poczucia, że właśnie ktoś nam przyłożył z liścia lub wbił nóż prosto w serce. Jeśli tego szukacie, to może nie być powieść dla Was, bo Rebecca zadaje tu czytelnikowi cios tylko raz - przy ostatnich stronach - sprawiając, że świat się zatrzymuje. 
Rebecca nie pokazała w tej powieści wszystkich swoich możliwości, z dużo lepszej strony jej kunszt pisarski można poznać w dotychczas wydanej przez nią serii. Bogactwo językowe, środki stylistyczne, jak choćby tak kochane przeze mnie jej porównania, czy łatwość trafiania prosto do czytelnika, można odnaleźć w "Co, jeśli...", jednak wszystko było przytłumione, ukazując samą Rebecce w bladym świetle, nie w taki nieskazitelny sposób, w jaki znają ją jej fani. Czasem czytelnik może mieć ochotę coś zmienić, gdyż były momenty, które wyszły autorce dość dennie, a przynajmniej tak wychodziły w oczach czytelnika z oczekiwaniami. 
Dodam, że czasem zachowanie i działania bohaterów wydawały się nieco irracjonalne, lecz myślę, że kwestia odbioru postaci (jak właściwie całej powieści) to kwestia indywidualna. 
„Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne.”
"Co, jeśli..." to jednak bogata powieść - mówi ona o więzach przyjaźni, obietnicach, wierności i miłości, o zagubieniu i poszukiwaniu siebie oraz o podążaniu za szczęściem. Jeśli tylko dobrze się w nią wczytasz, ta powieść powie Ci, co tak naprawdę jest w życiu ważne i w którą stronę warto zmierzać. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria!


niedziela, 20 grudnia 2015

Feeria zapowiada!

Zapraszam do zapoznania się z zapowiedziami na I kwartał 2016 r. Wydawnictwa Feeria ♥  Złe dziewczyny nie umierają  PREMIERA: 13.01.2016  Alexis ucieka w fotografowanie i trzyma się na uboczu, jak niejedna nastolatka. Nie każdy jest urodzoną cheerleaderką. Zresztą jak się żyje z takimi rodzicami, nie ma w tym nic dziwnego. Młodsza siostra Alexis, trzynastoletnia Kasey, też jest specyficzna, z tym swoim zbzikowaniem na punkcie starych lalek. W sumie życie Alexis, choć trochę wyobcowane, nie odbiega od normy. Tak się przyna

wtorek, 15 grudnia 2015

5 NAJEK tygodnia

NAJwiększe odkrycie Słyszeliście o książce Jak być szczęśliwym - (albo chociaż mniej smutnym)? Znajdują się w niej ćwiczenia ze szczęścia – dla każdego, kto bywa smutny albo ma po prosty zły dzień, no ale nie o tym chciałam mówić, ale o pewnej bardzo ciekawej inicjatywie organizowanej przez Wydawnictwo Otwarte. Na stronie jakbycszczesliwym.com, stworzonej właśnie ze względu na tę książkę, istnieje możliwość napisania maila, ale nie byle jakiego, bo do siebie z przyszłości. Brzmi czadowo, co nie? Ale to nie wszytko, całość jest jeszcze bard

niedziela, 6 grudnia 2015

35♥ "Fangirl" Rainbow Rowell

TYTUŁ: "Fangirl"
AUTOR: Rainbow Rowell
WYDAWNICTWO: Otwarte (Moondrive)
ILOŚĆ STRON: 459
MOJA OCENA: 7,5/10

Cath to dziewczyna, która szaleje za Simonem Snowem. 
Tyle, że Simon to … bohater książkowy. 
Snow jest czarodziejem żyjącym w Świecie Magów. 
Uczy się w szkole magii Watford.
A jego celem jest pokonać Podstępnego Szaroburego.
Cath, aby zawsze być blisko Świata Magów pisze fanfiki. 
Kocha to, ma nawet własnych fanów. 
Cath ma również siostrę bliźniaczkę, Wren, która jest jej najlepszą przyjaciółką i najwierniejszą fanką. 
Jednak, gdy dziewczyny rozpoczynają naukę w collage'u przestaje być tak                                                              kolorowo między nimi. 
                                                     Cath musi uczestniczyć w prawdziwym życiu, czy jej się to podoba, czy nie. 
„- Na biurku masz głowy Simona Snowa – zauważyła Reagan.
- To tylko pamiątkowe popiersia.
- Żal mi ciebie, więc zostanę twoją przyjaciółką.”
Catch robi to co kocha i jest w tym naprawdę dobra. Zdobyła serce niejednego fana powieści „Simona Snowa”. Dziewczyna to typowa fangirl, w mocnym tego słowa znaczeniu. Jej świat obraca się w świecie magii i trudno jest jej się odnaleźć w świecie rzeczywistym, a collage jej tego nie ułatwia.
Problemy z Wren.
Nowa współlokatorka.
Levi – chłopak nowej współlokatorki. 
Nick – chłopak z biblioteki.
Uczelnia.
Problemy z tatą.
Ktoś, kto zniknął z jej życia dano temu.
I fanfiki. 
Żyć, nie umierać. 

Wiele osób, które czytały „Fangirl”, odnajdują w Cath samych siebie. Utożsamianie się z główną bohaterką wytwarza więź, przez co czytelnikowi łato wczuć się w fabułę. Bardzo intrygujące jest to, jak to się stało, że aż tak dużo odbiorców ujrzało w tej dziewczynie swoją bratnią duszę. Może my, książkocholicy, już tak mamy? Żyjemy inaczej i czujemy inaczej. 
„Spójrz na siebie. Ogarniasz świat, niczego się nie boisz. Ja za to boję się wszystkiego. I jestem szurnięta. Może nawet myślisz że jestem szurnięta tylko odrobinę, ale to dlatego, że pokazuję ludziom zaledwie wierzchołek góry lodowej mojego szurnięcia. Pod powierzchnią lekkiego szurnięcia i niedostosowania społecznego jestem całkowitą porażką.”
Nie muszę myśleć długo nad słowem, które idealnie pasuje do tej powieści. Zabawna – właśnie taka. Od pocjest „Fangirl”. zątku do końca, mimo wszystkich nieszczęść i niepowodzeń, przepełniona delikatnym, nastoletnim humorem. Czy aby na pewno Rainbow nie ma „naście” lat? Tak świetnie wczuła się w bohaterów, że aż trudno uwierzyć w to, że to dorosła kobieta.

Bardzo ciekawym wątkiem jest relacja między Cath i Wren. Dwie bliźniaczki, które zawsze rozumiały się bez słów, mimo różnic. Między bliskimi sobie ludźmi często te różnice nie grają dużej roli, lecz gdy im się na to pozwoli zaczyna tworzyć się przepaść i jedyne, co tak ważne dla siebie osoby mogą zrobić, to zbudować wspólny mostek – drogę, która sprawi, że przepaść nie będzie stanowiła żadnej przeszkody, a różnice będą bez znaczenia. Właśnie to autorka przedstawiła w bardzo ciekawy sposób. 

Ogromnie ważną rolę w powieści odgrywa Cath, jako ta typowa fangirl i jej zamiłowanie do Simona Snowa. Bardzo często w książce pojawiają się fragmenty powieści oraz własne teksty dziewczyny. Stanowi to naprawdę świetne urozmaicenie oraz sprawia, że książka nie jest monotonna.
„- Czytałeś książki z serii?
- Widziałem filmy.
Cath tak mocno wywróciła oczami, że aż ją zabolało.”
Rainbow Rowell pisze prosto i delikatnie i właśnie taka też jest jej książka, a nawet i sama okładka. Nie jest to powieść dla osób uczulonych na urocze historie, ani dla osób, które sięgają po książki tylko dlatego, by odlecieć daleko od „tu i teraz”. „Fangirl” to nie tylko książka do poczytania, jest ona również zachętą by stworzyć coś własnego, by zacząć pisać lub … przynajmniej przeczytać Harry'ego Pottera – nasz odpowiednik Simona Snowa.

♥♥♥♥♥
Już jakiś czas temu założyłam fanpage'a, oczywiście Was na niego zapraszam ^^
Na pasku bocznym znajduje się również ankieta, dosłownie jedno krótkie pytanko, mam nadzieję, że odpowiecie.

czwartek, 3 grudnia 2015

KSIĄŻKOMANIA - tropem choroby

Hejo, hejo! Jak już wiecie, lub jeszcze nie, razem z Michaliną z bloga Książkowy świat organizuję akcję KSIĄŻKOMANIA. Tym razem będzie się ona opierała na książkach, w których występuje motyw choroby. W związku z tym przygotowałyśmy dla uczestników posty, z wykazem kilku takich książek, by ułatwić Wam wybór powieści na nasze wydarzenie.  "Ostatnie dni Królika" Anna McPartlin Czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana w rodzinie Królikiem, trafia do hospicjum – jej kilkuletnia walka z rakiem dobiega końca. Bliscy wciąż poszukują cudowneg

niedziela, 29 listopada 2015

34♥ "Plaga samobójców" Suzanne Young

TYTUŁ: "Plaga samobójców"
AUTOR: Suzanne Young
TOM: I
WYDAWNICTWO: Feeria
ILOŚĆ STRON: 456
MOJA OCENA: 9/10

Nasze życie to długa droga, wyboista, pełna doświadczeń, ale każdy z nas ją pokonuje, bo przecież nie ma innego wyjścia – nie można się zatrzymać. Ta droga życia, choć bywa piękna, nie jest prosta i oglądanie się za siebie może przynieść ból, ale i szczęście oraz dumę z pokonanej trasy. Co gdybyś się kiedyś odwrócił i zobaczył, że kilka kroków za Tobą jest START i nic poza tym – brak bliskich ludzi, wspomnień, uczuć, doświadczeń, świadomości samego siebie. Brak wszystkiego, co kształtuje człowieka. Orientujesz się, że jesteś pusty. Pokonałeś długą drogę i jesteś zmęczony,  ale  przecież  wciąż  jesteś  na  starcie.  Jesteś  zmęczony,                                                              zdezorientowany i zagubiony. Wydrążony. 
„Pomyślałam, że jeśli zaraz nie wybuchnę płaczem, chyba umrę. Smutek rozerwie mi klatkę piersiową od środka i padnę martwa.”
Świat padł ofiarą epidemii, która pozbawia młodych ludzi życia. Czując się wyczerpani i zmęczeni, nie widząc nadziei w przyszłości i sensu w dalszym życiu, masowo popełniają samobójstwa. Władze, aby powstrzymać rozprzestrzeniającą się chorobę, opracowały i wprowadziły Program. Ich celem jest wyłapywaniem wszystkich młodych przejawiających objawy depresji i zamykanie w specjalistycznych ośrodkach. Tam wysysa się z nich cierpienie, ale ... wraz z nim pozbawia wspomnień.
Sloane straciła brata, którego dopadł smutek i popełnił samobójstwo. Dziewczyna teraz walczy z własnymi uczuciami, by ani śmierć ani Program jej nie dosięgnęły, jednak to nie łatwe, gdy serce przepełnia ból. Tylko jedno pcha ją do walki i utrzymywaniu pozorów – James, chłopak który daje jej wiarę w przetrwanie.
„Wyobrażałam sobie, że jestem cyborgiem, maszyną pozbawionym ludzkich emocji. Pozbawionym życia.”
Niełatwo jest sobie nawet wyobrażać stratę najbliższych, a co dopiero jej doświadczać. Sloane i James utracili już wiele bliskich im osób przez śmierć lub niepamięć. Choć jest im ciężko, a cierpienie pochłania coraz bardziej, stanowią wzajemnie oparcie. Żyją w tym piekielnym świecie tylko dlatego, że mają po co – dla swojej miłości. Ogromnym plusem powieści jest właśnie ta miłość, która istniała już wcześniej, która teraz przeżywa próbę i jest pielęgnowana przez kochających się ludzi. Bez przypadkowych spotkań. Bez spotykających się spojrzeń. Bez miłości od pierwszego wejrzenia. Sloane i Jamesa łączy już ogromne uczucie, a jego korzenie są bardzo zawiłe. Autorka w powieści powoli przedstawia nam obraz ich związku. 
Bohaterów nie sposób nie polubić, byli naprawdę świetni. Ich uczucia zdawały się być rzeczywiste, stopniowo przechodzące na czytelnika. Mimo melancholijnej tematyki wprowadzali również bardzo przyjemny powiew humoru, któremu czytelnik nie może się oprzeć, a jego źródłem był przede wszystkim James.
„Kiedy byliśmy ze sobą sam na sam, odsłaniał przede mną wrażliwą stronę siebie, i wtedy kochałam go najbardziej.”
Pomysł na fabułę jest fenomenalny! Myślę, że opis oczarował miłośników dystopii oraz wielbicieli emocjonalnych historii. Suzanne odbiegła od przedstawiania życia bohaterów, jako bez przyszłości, a ukazała obraz życia bez przeszłości. Puściła wodze wyobraźni i ukazała świat, w którym ludzi nie mają wspomnień, gdzie nie wiedzą kim są – tracą tożsamość. W świetny sposób pokazała jak wszystko czego doświadczyliśmy nas kształtuje. Nasze przeżycia są jak cegiełki, z których budujemy wieżę z widokiem na świat. Gdy zacznie się wyciągać cegiełki wieża w końcu runie, a wraz z nią my oraz nasz obraz postrzegania świata. Będziemy poturbowani. 
Autorka rozpracowywała również naturę ludzką i jej wytrzymałość na cierpienie. Ile jest w stanie znieść? Ile ciosów nim umrze? Nim zniknie jakakolwiek nadzieja … i pochłonie ją depresja.
„Jesteś wydrążona. Jesteś niczym. Wolę umrzeć, niż zmienić się w kogoś takiego jak ty.”


Suzanne ma niepowtarzalny styl, z którego wywiera wiele emocji. Pisze w sposób, któremu ciężko jest się oprzeć, odnalazła również klucz do serca czytelnika. Przekaz jest mocny i dobitny, autorka słowami trafia w czytelnika, niczym rzutką w środek tarczy - "Chciałam powiedzieć, że presja, pod jaką żyję, w końcu mnie unicestwi." 

Jeśli w jakikolwiek sposób moja recenzja Was zaciekawiła, to uwierzcie, że to tylko namiastka tego, co skrywa ta powieść. Znajduje się w niej wiele więcej. Po skończeniu czytania wróciłam do zaznaczonych przeze mnie ulubionych fragmentów i ciężko mi było uwierzyć, jak wiele się wydarzyło podczas tych 456 stron – nie można narzekać na nudę. 
Książkę tę polecam przede wszystkim fanom dystopii, oraz historii pełnych emocji. Przede wszystkim polecam również osobom, które czytając zżywają się z bohaterami do tego stopnia, że ich uczucia przejmują na siebie. Polecam! 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria

piątek, 20 listopada 2015

KSIĄŻKOMANIA - tropem choroby

Hej kochani! Dziś krótki post, bo przychodzę z ogłoszeniem. Wraz z Michaliną z bloga Ksiażkowy świat postanowiłyśmy stworzyć serię wydarzeń, które nazywać się będą KSIĄŻKOMANIA! O co w tym chodzi? - Raz na jakiś czas będziemy wybierać główny motyw akcji, tym razem będzie nim choroba.- Przez 7 dni od 14.12. do 20.12.2015 uczestnicy będą czytać książkę, opierającą się na motywie choroby.- Chętni będą mogli na bieżąco relacjonować swoje wrażenia dotyczące czytania - w ten sposób pokażecie, że naprawdę z nami jesteście, być może zachęc

czwartek, 19 listopada 2015

33♥ "Nieprzekraczalna granica" Colleen Hoover

TYTUŁ: "Pułapka uczuć"
AUTOR: Colleen Hoover
TOM: II
WYDAWNICTWO: W.A.B
ILOŚĆ STRON: 304
MOJA OCENA: 7,5/10

RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ NIEWIELE SPOILERÓW Z TOMU PIERWSZEGO.

Los ich połączy, ale niech to miłość utrzyma przy sobie.

Layken i Will wiele przeszli, połączyła ich strata, której oboje doświadczyli. I choć czas leczy rany pewne jest, że wciąż będzie im ciężko, bo los nie szczędził ciężaru, jaki spuścił na te młode ramiona. Przed nimi ogromne wyzwanie, bo muszą stworzyć dom dla swego młodszego rodzeństwa. Czasem bywa ciężko, ale w miłości to moc i to ona daje im siłę, by walczyć o szczęście, ale "Czasami dwie osoby muszą się rozstać, aby sobie uświadomić, jak bardzo siebie potrzebują.".


Will już w pierwszym tomie radził sobie z opieką nad młodszym bratem. Nie było mu łatwo wsparcia udzielała mu Lake oraz jej matka - Julia, jednak teraz gdy jej nie ma ciężar życia powoli przygniata zakochanych. Brak im dobrych rad, których Julia miała pełno. Gdyby tego było mało, w ich życiu pojawiają się kolejne przeszkody, które mogą okazać się hamulcem do szczęścia. 

„Czasami w życiu zdarzają się rzeczy, których nie planujemy. Wszystko, co możesz teraz zrobić, to pogodzić się z tym i zacząć układać nowy plan.”

Sięgając po książkę nie miałam pojęcia, że tym razem będę miała do czynienia z męską narracją. Tak, w tym tomie to właśnie Will opisuje wszystkie zdarzenia, tym razem to jego uczucia poznajemy i to z nim walczymy o szczęście. Myślę, że narracja od jego strony została umiejętnie poprowadzona, ale bez większej rozbieżności do narracji Layken, i być może, gdyby nie odmiana męska, to czytelnik mógłby zasadniczo nie zauważyć różnicy. 

W tej części uważam, że bardzo ciekawą rolę odgrywają młode postacie. Autorka postanowiła zahaczyć o uczucia braci Lake i Willa, których równie mocno dotyka ta sytuacja. Dodatkowo stanowią oni przecież ważny element historii, bo bez młodszego rodzeństwa wymagającego opieki, powieść ta nie byłaby tak bogata, kompletna - wiele by jej brakowało.

"Nieprzekraczalna granica" w dużym stopniu opiera się na uczuciu łączącym głównych bohaterów oraz ich związku. Niestety w pewnym momencie zaczęło powiewać nudą, choć nieznacznie, to jednak wkradła się monotonia. To z lekka psuje efekt, jaki mogłaby wywołać ta powieść, ale jeśli znacie Hoover, to doskonale wiecie, że nie może być źle. I nie było. Autorka w późniejszym etapie, gdy czytelnik kompletnie nie spodziewa się, że coś jeszcze go zaskoczy, w momencie kiedy rozluźni się i wejdzie w stan wewnętrznej równowagi zostaje zaatakowany przez Colleen - bo jej cel, to zaskakiwać. Wtedy monotonia schodzi na drugi plan, a wychodzi napięcie. 

„Miłość jest najpiękniejszą rzeczą na świecie. Niestety, jest także jedną z tych, które najtrudniej utrzymać, i jedną z tych, które najłatwiej utracić.”

Jeśli czytaliście tom pierwszy i pokochaliście poetycki dodatek, jakim był slam, to nie martwcie się! I tym razem go nie braknie, a Hoover ponownie oczaruje Was słowami. To właśnie slam zgrabnie uzupełnia tę powieść i stanowi dopełnienie emocjonalne, a Colleen Hoover dobrze wie, że bez emocji książka traci na wartości.

"Nieprzekraczalna granica" mówi przede wszystkim o kwestionowaniu uczuć, bo tak łatwo pomylić miłość z milionem innych więzi, jakie mogą połączyć ludzi. Colleen po raz kolejny rozważa, czym kieruje się serce. Stawia przed czytelnikiem pytania, na które sama krok po kroku stara się odpowiadać. Czy prawdziwa miłość może przeminąć? 

Na pewno można napisać wiele komplementów, jeśli chodzi o tę powieść, ale tym razem jej czar mnie nie uderzył. Monotonia o której wspomniałam oraz brak "tego czegoś", co zawsze udawało mi się odnaleźć w książkach autorki, wpłynęło na odbiór "Nieprzekraczalnej granicy" przeze mnie. Jednak, czy warto czytać? Oczywiście! Warto poznać wszystko, co wyszło spod pióra tej Pani. 

niedziela, 15 listopada 2015

32♥ "Playlist for the dead" Michelle Falkoff



TYTUŁ: "Playlist for the dead"
AUTOR: Michelee Falkoff
WYDAWNICTWO: Feeria
ILOŚĆ STRON: 272
MOJA OCENA: 7,5/10

Drogi czytelnku!
Samobójstwo. 
Czymże ono jest? 
Odwagą? 
Słabością?
Desperacją?
Tchórzostwem? 
Poddaniem?
Zastanawiałeś się kiedyś?


 

Sam o tym wcześniej nie myślał, nigdy na poważnie. Wszystko zmienia się ranka, gdy odnajduje swego martwego przyjaciela – samobójcę. Właściwie zmieniło się w poprzedni wieczór, przez tę nieszczęsną imprezę. Sam nie potrafi zrozumieć, nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć – jest taki samotny. 

„Playlist for the dead”, poruszyła trudny temat – temat śmierci z własnej ręki. Bardzo ciekawe jest to, jak cała powieść się zaczyna – porównaniem tego co się stało do filmu i czy nie właśnie tak traktujemy ciężkie tematy, jak coś co nas nie dotyczy? A tu proszę, bum i już wiesz, że może jednak... 

„Wiedziałam, że już nigdy nie będę tą samą osobą co wcześniej, i było dla mnie ważne, aby wszyscy to zrozumieli.”

Przyjaciel Sama, tuż przed śmiercią zostawia mu ułożoną przez siebie playlistę z wiadomością „Posłuchaj, a zrozumiesz”. Dzięki temu, przy każdym rozdziale czeka czytelnika, tytuł który może sobie przesłuchać, by razem z Samem próbować zorientować się w tym co się stało. Myślę, że jest to bardzo fajna alternatywa i urozmaicenie. 

Michelle Falkoff pisze … przyjemnie –  to idealne słowo opisujące jej styl. Nie jest on ciężki, zagmatwany, czy szczególnie bogaty. Autorka mimo tematu, który postanowiła poruszyć pisze dość swobodnie, pozwalając czytelnikowi się zrelaksować. Nie porusza do granic możliwości, nie męczy emocjonalnie, w zamian jednak daje możliwość przemyśleń. Wprowadza w melancholijny nastrój, a to w połączeniu z samotnym wieczorem otwiera wrota umysłu. Pojawiają się pytania, na które tak trudno odpowiedzieć.

„Playlist for the dead” pokazuje, że czasem najbliżsi ranią najbardziej, że rodzina nie zawsze równa się miłości. Jest również dowodem na to, że człowiek to tajemnica. Każdy z nas ma sekrety, których nie znają nawet ci dla nas najważniejsi. Jesteśmy zagadką i zawsze nią będziemy, nawet po śmierci. Myślę, że powieść ta stanowi próbę uświadomienia, że powinniśmy zdjąć okulary, lepiej się przyglądać, dostrzegać zmiany nim będzie za późno. „Playlist for the dead” nie porusza jednak tylko tematu śmierci, czy poszukiwania odpowiedzi, to również próba poradzenia sobie i wyjścia na prostą, próba wybaczenia sobie i innym, odnalezienia na nowo, mimo straty.

„Przez ostatnie kilka dni na zmianę za nim tęskniłem i nienawidziłem go, czułem się winny i zdruzgotany – właściwie nie wiedziałem, jak powinienem się czuć, oprócz tego, że jakoś inaczej.”

Sięgając po tę powieść nie miałam oczekiwań, i choć spodziewałam się łzawej historii, której nie otrzymałam, tak nie żałuję poświęconego czasu tej powieści. Być może kiedyś dzięki niej zauważę coś, na co inni będą ślepi. Książka warta poznania. 


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Feeria

czwartek, 12 listopada 2015

5 NAJEK tygodnia

Nadszedł czas na ........ NAJKI!!! ♥ NAJwiększe odkrycie: Na pewno większość z Was słyszała już  o cudnej akcji organizowanej przez Fenko, a mówię tu o Wymiance świątecznej! Sama jeszcze nie jestem w 100% pewna, czy wezmę udział, ale wciąż się zastanawiam. To naprawdę fajowska akcja ♥ Kolejną bardzo ciekawą akcję organizuje Isabel, czyli Ludzie listy piszą... PISZ I TY! Brzmi genialnie prawda. Jeśli tak jak ubolewacie nad tym, że w tych czasach listy rzadko się pisze i macie ochotę wreszcie poczuć tę magię pisania, wysyłania i
Page 1 of 171234567...17Dalej »Ostatnia
Bądź tu teraz © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka