Hej, kochani! Dziś przychodzę do was z kolejnym tematem TOP5 blogerów, który brzmi "W podróż na bezludną wyspę". Wyzwanie, przed którym postawiłam naszych blogerów nie było proste, ponieważ polegało na wyborze jednej lektury, która będzie uspokajać ich książkowe pragnienie właśnie na tej bezludnej wyspie, na której się znaleźli. Jesteście ciekawi, co chcieliby zabrać ze sobą?
Moim wyborem zapewne byłby Robinson Cruzoe :D No bo któż lepiej od niego wie, jak to jest żyć na bezludnej wyspie? Może ta książka chociaż trochę pomogłaby mi z wszechogarniającą samotnością i brakiem kontaktu z kimkolwiek. O, a do tego Robinson miał bardzo fajne pomysły na ułatwienie życia rozbitka; może i ja bym dzięki niemu nauczyła się krzesać ogień, albo coś w tym stylu.
Chaotyczna A z bloga Chaos myśli
Bez wahania – Maybe someday autorstwa Colleen Hoover. Przyznaję się, że mam słabość do historii miłosnych. Jednak muszą one zostać napisane w taki sposób, by wewnątrz mnie coś się działo, a nie było to jedynie przewertowanie perypetii dwójki głównych bohaterów. Historia stworzona przez Colleen Hoover zapadła mi głęboko w pamięci i jestem przekonana, że gdybym na bezludną wyspę miała zabrać tylko jedną książkę, którą będę czytać resztę życia, to Maybe someday za każdym razem rozwalałaby mnie tak samo mocno. Nie zapomnę, że poświęciłam jej praktycznie całą noc, przeżywając chwile, gdy uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale również i te, podczas których łzy spływały po policzkach spadając na kolejne, przekładane moimi drżącymi z emocji dłońmi, strony. Dodając do tego połączenie z muzyką – bo w końcu utwory, jakich teksty znajdują się na łamach tej książki można przesłuchać w wykonaniu Griffina Petersona, to już w ogóle lektura przemawia do mnie w stu procentach. Genialna opowieść o miłości, którą poleciłabym każdemu.
Kuba z bloga Blue Kuba Books
Bezludna wyspa. Jestem tam. O cholibka. Wiele osób zapewne wyobrażało sobie taką sytuację, że znajduje się na bezludnej wyspie. Nie ma wokół Was nic oprócz kilku krzaków i kokosów. A - wszędzie jest woda. Woda. H2O. Ale co do książki - to bardzo ciężki wybór! Niemniej jednak zabrałbym całą swoją biblioteczkę. Przecież wszystkie moje książki muszą towarzyszyć mi w tak trudnych momentach. Trudny wybór, niezmiernie! Jednak muszę tutaj myśleć racjonalnie. To musi być pozycja duża i ciężka, w przypadku kiedy trzeba będzie zbić drzewo albo po prostu przetrwać. Przecież bez czytania w dziczy wytrzymać się nie da! A więc Światło, którego nie widać idealnie się do tego nadaje. Duża i gruba książka powoduje, że będę miał więcej szans na przetrwanie. W końcu leciutka i chuda lektura nic mi nie da. Sama tematyka powieści jest dość ciężka, chociaż naprawdę bardzo mi się podobała. Jak myślicie, dałbym radę? ;)
Arystea
Kolejny zawrót głowy! Jednak myślę, że na bezludną wyspę (raj dla introwertyka♥) zabrałabym Złodziejkę książek. Mądra, wzruszająca, prawdziwa, piękna, a jednocześnie brutalna i bolesna cegła. Pozycja idealna na długie chwile w samotności. Co tu dużo mówić? Po prostu kocham tę historię!
Tatiana z bloga Books World
Książką, którą zabrałabym na bezludną wyspę, samotną gdzieś na krańcu świata - wzięłabym Marsjanina Andy'ego Weira. Być może powinnam zabrać ze sobą książkę, która bardziej rozpiernicza system, ale tą uznałam za właściwą, gdyż mogłabym bardziej wczuć się w bohatera, który również został sam na planecie. Mogłabym rozważać co on czuł i jak ja się teraz czuję. Przede wszystkim dodawałby mi siły i motywacji do dalszej walki, jeśli chciałabym się z tej wyspy wydostać. Walczyłabym zawzięcie jak on i czuła, że nie jestem sama, że jeszcze ktoś w przeżywa to co ja. A z bohaterem, który ma dużo poczucia humoru z pewnością bym się nie zanudziła.
Dajcie znać, jaką książkę Wy najchętniej zabralibyście ze sobą na bezludną wyspę. Może to któraś z wyżej wymienionych? ☺
Bardzo dziękuję dziewczynom, jak i Kubie za udzielenie odpowiedzi i "spotykamy" się ponownie za dwa tygodnie (?).
Do napisania, kochani ♥
Do napisania, kochani ♥
Ja bym chyba wzięła "Hopeless" C. Hoover albo "Ostatnie życzenie" A. Sapkowskiego. c:
OdpowiedzUsuńTez zabrałabym Marsjanina. Tę książkę mogę czytać bez przerwy. Jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńTeż zabrałabym Złodziejkę książek... No i może jeszcze Cruzoe ;))
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
"Marsjanin" to moje must read ostatnich tygodni ^^ Ale ja osobiście zabrałabym chyba "Aż po horyzont" Morgan Matson- mam słabość do tej historii! Bohaterowie są cały czas w podróży, pod pewnym względem dałoby mi to siłę do walki, jeśli coś szło by nie po mojej myśli ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba wziełabym coś Pratchetta. Jego książki zawsze poprawiają mi humor, a na bezludnej wyspie pewnie bym tego potrzebowała.
OdpowiedzUsuńhttp://dwiestronyksiazek.blogspot.com
Trudne pytanie. Nie mam pojęcia co wzięłabym na bezludną wyspę. Ale to musiałoby być coś, co wciągnęłoby mnie na tyle, bym starała się nie myśleć o tym, ze zostałam sama sobie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Ja bym wzięła ze sobą albo "Robinsona Cruzoe", albo "Tajemniczą wyspę", choć w sumie to Verne bardziej przypadł mi do gustu. Lepiej dla mnie, aby lektura była przydatna i pomogła mi przetrwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Bardzo trudne pytanie i szczerze mówiąc ciężko jest mi się ograniczyć do jednej pozycji. Po dłuższym namyśle zabrałabym ze sobą zapewne móją ukochaną "Dumę i uprzedzenie", którą chyba nigdy mi się nie znudzi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Hmm... Ja najchętniej wzięłabym całą swoją biblioteczkę na bezludną wyspę! :D Ale jak już bym miała koniecznie wybierać to chyba bym wzięła "Baśniobór. Klucze do więzienia demonów" Brandona Mull'a, bo to wspaniałe zakończenie serii i moja ulubiona jej część, i kocham ją całym serduszkiem <3
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania "Marsjanina" i bardzo mi się podoba, i w sumie to też mogłaby być dobra książka na bezludną wyspę ;)
Buziaki Tris *.* z http://hopebravestory.blogspot.com
Ja na pewno zabrałabym "Złodziejkę książek" i "Miniaturzystkę" :3
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
bookowe-love.blogspot.com
Musiałabym nad tym dłużej pomyśleć, ale raczej byłaby to jakaś dłuższa pozycja :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzy będzie niespodzianką jeśli powiem, że na bezludną wyspę zabrałabym "Czy wspominałam, że cię kocham?"? :) Tę powieść mogłabym czytać jeszcze wiele razy :)
OdpowiedzUsuńCo do wyborów innych blogerów, koniecznie muszę przeczytać "Światło, którego nie widać", skoro jest wart by zabrać go na bezludną wyspę,"Złodziejka książek" jak i "Marsjanin" to również książki, które niezwykle mnie interesują :)
Cruzoe to chyba najlepszy pomysł
OdpowiedzUsuńAAAAAA! Czuje się atak wyróżniona! Trochę mi głupio, że napisałam tak mało, a reszta osób napisała prawie referaty, ale trudno ;) I tak czuje się szczęśliwa♥ Cruzoe to podstawa! Pozdrawiam, Arystea :*
OdpowiedzUsuńI ja również najprawdopodobniej zabrałabym Złodziejkę książek ^_^ To była świetna pozycja, a do tego miała okazałą ilość stron, więc trochę czasy by mi zajęła :P Hej - ale bezludna wyspa rajem dla introwertyka? xD Ja się z tym kompletnie nie zgadzam :P
OdpowiedzUsuńJa wzięłabym ze sobą jedną z części Harry'ego Pottera i prawdopodobnie byłby to Książę Półkrwi, ale tego nie jestem pewna. Świat czarodziejów potrafi poprawić mi humor w każdej sytuacji, pokrzepić moje serce i dodać mi sił, wyrosłam na opowieściach o Harry'm i to on powinien towarzyszyć mi na bezludnej wyspie. Aczkolwiek zabranie na nią opowieści o Robinsonie Crusoe to świetny pomysł! :D
OdpowiedzUsuńTym razem nie jest tak źle, znam 2 blogi z wyżej wymienionych! :)
OdpowiedzUsuńA jaką książkę bym zabrała? Ciężko powiedzieć, jest ich za dużó
Też bym wzięła Robinsona. Idealnie nadaje się na pobyt na bezludnej wyspie :D
OdpowiedzUsuńHmmm na bezludną wyspę to najlepiej coś mega grubego, ciekawego ale żeby dobrze się skończyło :D
OdpowiedzUsuńhttp://zyciepelnekoloru.blogspot.com/
O "Cruzoe" również bym wzięła, cudna książka i reszta książek też fajna, ale "Maybe Someday" bym nigdy nie wzięła, mimo tego że bardzo lubię tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Maybe someday", ale nie wiem czy zabrałabym ze sobą tę książkę. To faktycznie bardzo trudny wybór :D
OdpowiedzUsuńMaybe Someday koniecznie na bezludną wyspę <3
OdpowiedzUsuńMarsjanina znam jako film :D
A reszty nie :(
Nie czytałam żadnej, 3 chciałabym przeczytać, więc w ciemno nie będę wybierać...
OdpowiedzUsuńPrzybywam Cię zaprosić do konkursu - ponad 20 książek do wygrania - wiele hitów! :)
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/05/wielki-urodzinowy-konkurs-4-lata-bloga.html
Ja to chyba zabrałabym Harry'ego Pottera ze względu na wspomnienia jakie wiążę z tą książką :)
OdpowiedzUsuńAch, i znowu to takie cudowne uczucie móc czytać swoją odpowiedź wśród tylu innych, wspaniałych. Przyznam się szczerze, że muszę w końcu sięgnąć po "Złodziejkę książek". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chaotyczna A.
http://chaosmysli.blogspot.com