Główna bohaterka zmuszona jest do życia w nędzy, aby przeżyć musi kraść. Żyje w cieniu swej młodszej siostry, która jest nadzieją rodziny na lepsze życie. Bracia walczą na wojnie, a niedługo ich los ma podzielić dziewczyna. Wszystko szłoby w tym kierunku gdyby nie pojawienie się Kilorna, przyjaciela Mare, pewnej nocy pod jej domem z wiadomością, która okazała się kostką domina odpowiedzialną za ciąg dalszy losów dziewczyny.
„Nie jestem księżniczką, moje życie nie było bajką i wiem, że nie zawsze przytrafiają się szczęśliwe zakończenia.”
Victoria wie, jak zwodzić czytelnika, jak wwikłać go w świat sekretów i intryg. Wie jak napisać książkę trzymającą w napięciu i sprawiającą, że czytelnik nie wie, w co ma wierzyć, traci orientację, niczego nie jest już pewny i czuje się jak zagubiona owieczka. Nie ufaj swoim przekonaniom, to błąd, który możesz popełnić podczas czytania „Czerwonej królowej” - ja zaufałam, a Pani Aveyard wyśmiała mój instynkt, wyprowadziła mnie w pole, robiła to wręcz na każdym kroku. Pani Victoria najwidoczniej stwierdziła, że bezgłośne „What?” wypływające z Twoich ust jej nie wystarcza, czasami atakowała tak drastycznie, że pytanie: „WTF?!” wydobywało się mimo woli i powinno zostać usprawiedliwione.
„Każdy może zdradzić każdego.”
Jeśli masz w palnie czytanie tej powieści, koniecznie zaopatrz się w czas wolny – kolejny błąd jaki popełniłam, to że ja tego nie zrobiłam. W momencie, gdy świat Mare zawładnął moim, sprawił, ze nie istniało „tu i teraz”, na ziemię sprowadził mnie nawał nauki – kartkówki, sprawdziany i inne głupstwa, które nie pozwalały mi dokończyć czytać książki, która panowała nad moimi myślami.
„Czerwona królowa” nie opęta tylko Twojej głowy, ale i resztę ciała, o czym sama się przekonałam. Dreszcz przeszywający moje ciało, podczas jej czytania, towarzyszył mi tak często, że w pewnym momencie stał się czymś naturalnym. Do ściśniętego gardła i ust rozchylających się w niedowierzaniu w końcu również można przywyknąć.
„Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.”
„Victoria” znaczy zwycięstwo i bez wątpienia Pani Aveyard wygrała z moim nieomylnym instynktem, podlegającymi jej myślami, drżącym ciałem, huraganem uczuć. Wygrała! A ty podejmiesz wyzwanie i staniesz do walki?
„Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.”