48♥ "Ugly love" Colleen Hoover - PRZEDPREMIEROWO

lubimyczytac.pl
TYTUŁ: "Ugly love"
AUTOR: Colleen Hoover
WYDAWNICTWO: Otwarte
ILOŚĆ STRON: 344
MOJA OCENA: 9/10

Czy miłość może być brzydka?
Tate Collins wprowadza się do swojego starszego brata, gdzie już pierwszego dnia poznaje Milesa – jej przystojnego, nowego sąsiada. Bardzo szybko relacja pomiędzy nimi nabiera intymnego znaczenia, a ich ciała zdradzają wzajemne pożądanie. Jednak Miles nie szuka miłości i liczy tylko na sex, ma nawet własne zasady – nie pytaj o przeszłość, nie oczekuj przyszłości. Co wyniknie z układu, w którym uczucia miały zostać wyłączone? Bo czasem serce okazuje się zdrajcą...

Kiedy się całujesz, możesz zamknąć oczy. Możesz przestać myśleć. Zapomnieć o bólu, wątpliwościach i wstydzie. Kiedy zamykasz oczy i się całujesz, chronisz swoją wrażliwość.
Zamknięty w sobie Miles, ukrywa się pod płaszczem obojętności i zakłada maskę, która go chroni. Nie chce się angażować, bo nie może się zakochać. Choć od bolesnych zdarzeń minęło już sześć lat, chłopak wciąż cierpi pogrążony w obezwładniającym smutku. Żyje w poczuciu winy i każdego dnia jego serce wypełnia nieodwracalna strata. Zatracony w swoim cierpieniu chłopak czasem zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, ale Milesa nie ma się dość, wręcz chce się go przytulić, pocieszyć, ukoić w nim ból. I to właśnie próbowała uczynić Tate, która przez to wychodziła na bohaterkę naiwną, ale jednocześnie silną. Dziewczyna wciąż trzymała w sercu nadzieję, a to dodawało jej wiarygodności – była jak każda inna kobieta, która ma marzenia i wierzy w miłość. 
Wiem, że myśl o skonfrontowaniu się z twoją przeszłością cię przeraża. Przeraża każdego człowieka. Ale czasami nie robimy tego dla siebie. Robimy to dla ludzi, których kochamy bardziej niż siebie.
Colleen Hoover już dawno pokazała, jak fenomenalną jest pisarką – udowodniła, iż brak jej konkurencji w grze, w której autorzy bawią się uczuciami swoich czytelników. Colleen w swoich powieściach ukazuje niezwykły dar, który daje jej moc, by słowa stawały się emocjami. "Ugly love" kryje w sobie tysiące odczuć – setki doznań, które zamykają czytelnika w swoich objęciach. Hoover tworzy dotkliwe i przykre historie, jednak pasja z jaką to robi, materializuje je w sercu, umyśle i duszy. Z czasem ta zwykła powieść – niewinne słowa w niej zapisane, scaliły się z moimi zmysłami, a przez moje ciało przepływała fala emocji. Byłam uzależniona od autorki oraz jej decyzji, mogłam tylko czekać na kolejny jej ruch – to ona decydowała, jaki wpływ na mnie będą miał kolejne zdarzenia, sama nie miałam już panowania nad własnymi uczuciami, zostałam pozbawiona kontroli nad nimi. 
Na ostatnich stronach Hoover wręcz przytłacza emocjami, uderza słowami w czytelnika w taki sposób, iż kruszą się ostatnie osłony – ciepłe łzy zaczynają spływać po policzkach, skapują na klatkę piersiową i wsiąkają w coraz bardziej wilgotną koszulkę. Zaczerwienione oczy i morka koszulka, to efekt uboczny czytania powieści tej kapitalnej autorki. 
Wsłuchuję się w bicie jego serca. Twierdzi, że nie wie, czy potrafi kochać, ale w rzeczywistości jego serce kocha aż za bardzo. Zawsze kochał aż za bardzo, tyle że pewnego wieczoru został tej miłości pozbawiony. Ten wieczór zmienił nasz świat. I odmienił jego serce.
"Ugly love" ma świetną kompozycję. Autorka podzieliła rozdziały na głównych bohaterów. Dzięki Tate czytelnik poznaje aktualne zdarzenia, relację między głównymi bohaterami oraz przebieg układu między nimi. Natomiast Miles odkrywa przed nami swoją przeszłość sprzed sześciu lat. Jego historia opowiada o miłości z przeszłości oraz zdarzeniach, które przycisnęły go do ściany, dlatego też to ta część powieści najbardziej oddziałuje na uczucia i nadaje wszystkiemu głębokiego sensu. W środku czytelnik znajduje również rozdział „niespodziankę”, który jest fantastycznym dodatkiem do całej historii i to on ostatecznie przechyla szalę na stronę niestabilności emocjonalnej.
"Ugly love" opowiada piękną historię, która łagodnie oplata serca czytelników i pozostaje przy nim już na zawsze. We wspaniały sposób mówi o stronach miłości - o tej wyjątkowej, ale i brzydkiej. To niesamowita książka, delikatna, a zarazem okrutna, która wzrusza i gra na uczuciach. Piękno i wyjątkowość ukryte w dwóch niezwykłych historiach, które splotły przeszłość z teraźniejszością ♥ 
Czysta strona miłości sprawia, że latasz ponad światem. Szybujesz ponad wszystkim, co złe. Patrzysz z góry na to wszystko i myślisz sobie: „Jejku, cieszę się, że tu jestem”.
Hoover pisząc swoje powieści tworzy pewną grę, gdzie uczucia są pionkami, czytelnicy jej przeciwnikami, a wyzwanie jest jedno: „wygra najlepszy”. Nie ma jednak żadnej wątpliwości, kto zwycięży – założę się, że ta niesamowita kobieta i tak Was złamie i doprowadzi do rozsypki. "Ugly love" to książka dla odważnych, dla osób, które nie boją się tego, że ich serce otworzy się na wszelkie doznania. Jesteś gotów, by wejść w tę grę?

Za egzemplarz oraz podjęcie się wydawania książek wspaniałej Hoover, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte

TOP5 blogerów - "Ach, te sentymenty ♥!"

Witam ☺ Minęły już dwa tygodnie od pojawienia się kontynuacji serii "TOP5 blogerów" i dziś przyszedł czas na kolejny post z tego cyklu - właściwie dziś powinny ukazać się NAJKI, ale przez drobne opóźnienia spowodowane moją kilkudniową nieobecnością, postanowiłam zmienić delikatnie plan. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ^^. Tym razem nasi blogerzy zmierzyli się z tematem: "Ach, te sentymenty ♥!", czyli napisali o książkach, do których mają duży sentyment. To takie powieści, które zapoczątkowały ich czytelniczą przygodę, ale nie tylko. Po szczegóły zapraszam niżej! 


lubimyczytac.pl
Insane z bloga Przy gorącej herbacie
Jedyna książka, która wywołuje u mnie sentyment albo swego rodzaju nostalgię to Romeo i Julia Shakespeare'a. Może nie jedyna, ale też jedna z niewielu, do której lubię powracać. Nie wiem do dzisiaj tak naprawdę, co mnie w niej urzekło. Mam świadomość, że uczucie tych dwójki było nieco naiwne, szczeniackie i skutkowało... no, chyba każdy wie, jak tragicznie się to skończyło. Dramat poznałam jednak w pierwszej klasie gimnazjum (to już będzie pięć lat temu) i wtedy uwiódł mnie jego język. Myślę, że to przede wszystkim jego uniwersalność tak mnie urzeka. Na półce mam niezwykle ślicznie wydany egzemplarz, który lubię często otwierać, czytać i uśmiechać się (lub smucić...) podczas czytania niektórych zdań, sentencji. Które dla mnie są naprawdę wyjątkowe.

Martyna z bloga Zaczytana Majka 
Niby pierwszą książką, która rozpaliła moje czytanie był "Zmierzch", ale tak naprawdę czas na prawdziwe czytanie przyszedł dzięki książce Dotyk Julii, który przeniósł mnie w niesamowity barwny i nietuzinkowy świat. Utożsamiłam się z główną bohaterką i wiecie co? Nie mogę się doczekać serialu, który ma powstać na podstawie książek!

Książek, do których mam pewnego rodzaju sentyment, jest bardzo wiele, niejednokrotnie odczuwam wrażenie, że z każdą przeczytaną powieścią w jakimś sensie wiążę mniej lub bardziej przyjemne wspomnienie - pierwsza pozycja z nieczytanego wcześniej gatunku, pierwsza ulubiona, pierwsza samodzielnie przeczytana czy pierwsza, jakiej recenzję zamieściłam na moim blogu. Najsilniejsza więź łączy mnie jednak z trylogią wspaniałego Tolkiena, Władcą Pierścieni, czyli książką, dzięki której powróciłam do czytania po wielu latach przerwy. Myślę, że to właśnie jemu mogę również zawdzięczać cudowną pasję, jaką jest blogowanie - gdyby nie historia Froda Bagginsa i jego Drużyny Pierścienia, chyba nigdy by mnie tu nie było... 
Nie mogę jednak nie wspomnieć o książce, która na dobre rozpoczęła moją przygodę z czytaniem, a mianowicie - serii o Harrym Potterze autorstwa J. K. Rowling. Mimo że z pewnością sporo osób podpisałoby się pod moją decyzją o powieści najbardziej sentymentalnej, po prostu nie mogę jej ominąć, bo stworzyła jedne z najpiękniejszych wspomnień dzieciństwa, jakie mogłabym posiadać.

Patrycja z bloga My life, my amazing story 
Moją czytelniczą przygodę rozpoczął oczywiście Harry Potter. To moja ukochana lektura z dzieciństwa. Pamiętam, że jak czytałam pierwszą część, kiedy byłam mała, skakałam po łóżku odreagowując czytelniczy stres i biegałam do mamy zdając jej relacje ze wszystkiego co działo się w książce. Dorastałam czytając losy młodego czarodzieja. Żadne książki nie nauczyły mnie tak wiele zapewniając przy tym tak wspaniałą rozrywkę jak Harry. Coś pięknego, uważam,że każdy powinien zapoznać się z tą historią.

Kasia z bloga The heartlines books
Zawsze chciałam, żeby ta książka była wyjątkowa. Mogłabym wtedy wracać do niej co jakiś czas i na nowo przeżywać wszystkie emocje, które zawładnęły mną podczas pierwszej lektury. Szczerze zazdroszczę osobom, którzy pokochali słowo pisane dzięki, przykładowo Harry'emu Potterowi. Chciałabym móc myśleć o tej serii w podobny sposób - jako coś, dzięki czemu odkryłam wartość czytania, coś, co towarzyszyło mi przez większość mojego dzieciństwa. Oczywiście bez względu na to traktuję J.K. Rowling jako absolutną czarodziejkę, ale do Hogwartu dołączyłam stosunkowo niedawno, kiedy byłam na etapie regularnego pochłaniania powieści. I teraz, gdy kalkuluję w myślach moje pierwsze literackie miłości, z pewną domieszką wstydu muszę stwierdzić (nie śmiejcie się, błagam!), że był to Zmierzch. Tak, tak, te słynne wampiry, których zapewne większość z Was już dawno pozbyła się z półek. Ja swoje egzemplarze ciągle posiadam, mało tego - możecie sobie wyobrazić, że moje zafascynowanie tą sagą było tak ogromne, iż zakupiłam do niej dwa dodatki autorstwa pani Meyer? Co z tego, że teraz z rozbawieniem powracam do niektórych fragmentów i wyśmiewam swoje własne oczarowanie tymi mdłymi, szablonowymi postaciami.  Kilka  lat  temu  czytałam  Zmierzch z zapartym  tchem i ciągle                                                           towarzyszyło mi przekonanie, że nie bez powodu pokochałam książki.

Minni postanowiła również zdradzić Wam, do jakiej książki ona czuje ogromny sentyment. Taką powieścią, a właściwie serią jest Szeptem. O tak... ta książka zajęła ważne miejsce w moim sercu. To właśnie ona pokazała mi, że w książkę można poczuć i się w niej zakochać, że nie jest to tylko zbiór niewiele znaczących słów, ale potężna fala piękna i emocji. Ta powieść zapoczątkowała moją miłość do czytania (oczywiście nie myślcie, że dopiero wtedy dowiedziałam się, co to jest książka i jak się to trzyma, bo to jasne, że czytałam wcześniej, ale były to bajeczki - nic wielkiego). Z tą serią przeżywałam swoje pierwsze razy - pierwszy kac książkowy,  złamanie serce, pierwsza burza emocji i moja pierwsza książkowa miłość - Patch ♥

Moja malutka współpraca z dziewczynami po trzech tematach dobiegła końca. Wielkie dzięki za udział, bez Was te posty by nie powstały ♥ Kochani, jednak nie pomyślcie sobie, że to koniec TOP5 blogerów, ja mam jeszcze pomysły na tematy! D L A T E G O    O F I C J A L N I E    O G Ł A S Z A M,   Ż E    S Z U K A M  N O W Y C H     B L O G E R Ó W ! Chętni niech piszą do mnie prosto na maila lub też zgłaszają się w komentarzach dołączając swój adres e-mail. Potrzebuję pięciu uczestników do trzech kolejnych tematów ♥ 

47♥ "Tak blisko..." Tammara Webber

lubimyczytac.pl

TYTUŁ: "Tak blisko.."
AUTOR: Tammara Webber
WYDAWNICTWO: Jaguar
ILOŚĆ STRON: 336
MOJA OCENA: 6,5/10

Jacqueline, opętana ogromną miłością do chłopaka, postanawia zrezygnować z muzycznych marzeń i w ślad za ukochanym wybiera się do collage'u, by studiować ekonomię. Wszystko jednak sypie się w momencie, gdy Kennedy zrywa z Jacki, by rozkoszować się młodością u boku innych kobiet. Niedługo później, wciąż załamana dziewczyna, zostaje zaatakowana przez jednego ze swoich znajomych, który to próbuje ją zgwałcić. Z opresji Jacqueline ratuje tajemniczy Lucas stając się częścią dalszej historii. 


Jak na New Adult przystało, główni bohaterzy mierzą się z trudnościami, zrzuconymi na nich przez życie, czasem bardzo bolesnymi wydarzeniami z przeszłości, których rany są tak głębokie, iż dotkliwie wpływają na teraźniejszość. I tak też jest w tym przypadku, warto jednak wspomnieć, że autorka sprawnie poradziła sobie z wykreowaniem postaci i tchnęła w nie życie. Stworzyła osoby, które spokojnie moglibyście mijać na ulicy, starała się nie przerysować ich figur. Jeśli jednak chodzi o samego Lucasa, autorka zbyt wiele zrzuciła na jego barki - był to facet, który znał się na wszystkim i udzielał się gdzie tylko może, co zdawało się nierealne, biorąc pod uwagę, że chłopak wciąż studiował.
Ogromnym atutem tej książki jest relacja głównych bohaterów, gdyż to co ich łączyło było niczym senne pragnieniae każdej dziewczyny. To, w jaki sposób Pani Webber ukazała rozwijające się uczucie, wprawi w wibracje jeszcze nie jedno kobiece serce i wydusi wiele rozkosznych westchnień. Można by powiedzieć, że więź pomiędzy naszymi postaciami jest zbyt cudowna, nawet pomimo wszelkich tragedii, ale hej... przecież czasami warto zatopić się w pięknej i romantycznej historii, która rozpali serducho i najedzie na głęboko ukryte marzenia! 
Ludzie rzadko mówią to, co naprawdę myślą, i rzadko zdradzają to co, co naprawdę czują. Nikt nie jest szczery.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła" ~ Wisława Szymborska. Miłośnicy literatury, smakosze dobrego tekstu i wielbiciele pięknego słowa rozumieją, o czym mówi polska poetka i jak cenną prawdę potrafiła zawszeć w tych kilku słowach. Zapalczywi czytelnicy dobrze wiedzą, jak to jest sięgnąć po książkę i przepaść w jej objęciach - zapomnieć o kłótni z przyjaciółką, zbliżającym się sprawdzianie oraz ważnym spotkaniu. Dobra lektura ma to do siebie, że porywa czytelnika w swój nierzeczywisty, jednak poprzez słowa niezwykle namacalny świat, by tam dać mu drugie życie. Zamykaja swoją ofiarę w mocnych objęciach ciekawej fabuły i uścisku rozkosznego pióra autora. "Tak blisko..." jest jedną z takich powieści, przy których można się zatracić, nie zdając sobie sprawy, że minęła już godzina... a potem kolejna i kolejna... Lekki i przejrzysty styl Pani Tammary sprawia, iż z łatwością historia Lusaca oraz Jacqueline urzeczywistniała się na oczach samego czytelnika, który szybko odnajduje swój własny rytm przekładania następnych stron.
Nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje właściwą godzinę.
"Tak blisko..." to powieść mile napisana i o dobrej fabule, ale nie wybrania się i tonie na ogromnej stercie literatury z gatunku New Adult. Autorka powieści nie zawalczyła o to, by jej dzieło stało się oryginalne i podążyła utartą ścieżką. Miała ciekawy pomysł i opowiedziała przyjemną historię, jednak jedną z tych, o których się zapomina, bo mimo wspólnie, mile spędzonych godziny ta powieść nie zostawia po sobie długotrwałego śladu i już po jakimś czasie imiona bohaterów, tytuł, a nawet niektóre zdarzenia ulatniają się z głowy czytelnika. 
W swojej książce Pani Tammara podjęła się tematu gwałtu, starała się rozpracować psychikę osób, których na wszelaki sposób dotknęła taka tragedia. Miałam wrażenie, jakby próbowała nadać wiadomość innym kobietom z czytelnym przekazem - "Zróbcie coś dla siebie. Nauczcie się bronić, byście mogły się uratować, gdy zajdzie taka potrzeba. Uczcie się z szacunku do samych siebie!" 
Przyznanie się do błędu i przeprosiny są cenne i wartościowe, ale czasami przychodzą zbyt późno.

♥♥♥♥♥
Przeprasza za tygodniową nieobecność ♥ Zapraszam Was również do wejścia w nową zakładkę na blogu "Do poczytania" - nie wiem, jak długo jeszcze będzie ona dostępna :)

46♥ "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" Leslye Walton


TYTUŁ: "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender"
AUTOR: Laslye Waalton 
WYDAWNICTWO: Sine Qua Non 
ILOŚĆ STRON: 304
MOJA OCENA: 6,5/10 (?)

Zbliża się magiczna noc przesilenia letniego…
Noc, w której niebo się otworzy, a powietrze wypełnią deszcz i pióra.
Ava urodziła się ze skrzydłami. Pragnie poznać prawdę, odnaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące jej pochodzenia. Niezwykłe wypadki, cudowne zdarzenia, dziwne zbiegi okoliczności i baśniowe rozterki zaprowadzą ją tam, gdzie nie spodziewała się dotrzeć. Kawałek po kawałku odsłania pełną boleści i trosk historię rodziny Roux. Ava Lavender może być pierwszą, która uniknie zguby i ucieknie obojętności. Czy uda                                                                                 jej się odnaleźć prawdziwą miłość?
                                                                               Dramat Avy rozpoczyna się, kiedy wielce pobożny Nathaniel                                                                                  Sorrows   bierze  ją    za  anioła,  a  jego   obsesja   na  punkcie                                                                                 dziewczyny rośnie…
[Wydawnictwo Sine Qua Non]

Ava, niczym anioł, czy mityczny stwór, urodziła się ze skrzydłami. Dziewczyna opowiada historię swojej rodziny, poczynając od prababki i  próbując zrozumieć swoją niezwykłość i "dar", jakim życie ją obdarowało. Wszystkie przygody i dziwne przypadki, z którymi mierzyli się członkowie rodziny Roux mają swoje korzenie w nieszczęśliwych miłościach. To właśnie miłosne rozterki nakręcają całą powieść, to życiowe trudności, skomplikowane zdarzenia i własne wybory kierują całą fabułą. 
Szczęście miało ostrą woń, niczym najkwaśniejsza limonka lub cytryna. Złamane serca pachniały zadziwiająco słodko. Smutek wypełniał powietrze słoną, morską wonią, śmierć pachniała podobnie.
Narracja "Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender" prowadzona jest w pierwszej osobie, jednak w bardzo unikalnej formie. Zatracona, w opowiadanej przez siebie historii, dziewczyna  zapomina o sobie, przez co odnosi się wrażenie, że więcej jej nie było niż było. Ava zgubiła się w tej powieści i "stety, czy niestety" czytelnik nie poznaje jej dobrze, a jej własną historię zna tylko w namiastce, ponieważ większość książki skupia się na poprzednich pokoleniach rodziny Roux. W pewnym momencie jednak czytelnik dochodzi do momentu, kiedy to ma do czynienia z Avą oraz jej przygodą z Nathanielem. Niestety ten wątek również został obcięty do minimum, tak że bardziej już chybaby się nie dało. Postać Nathaniela przewija się przez powieść dosłownie kilka razy, przez co autorka znacznie obniżyła wagę tej postaci, a kulminacyjna część książki wyszła dość nijako. Gdyby Pani Leslye bardziej rozbudowała wątek "obsesji" Nathaniela na punkcie głównej bohaterki, to być może wtedy cała książka nabrałaby dodatkowego wyrazu, a późniejsze losy Avy nie były dla czytelnika tak obojętne. 
Znowu on. Los. To słowo często towarzyszyło mi, kiedy byłam dzieckiem. Szeptał do mnie z ciemnych kątów pokoju w czasie samotnych nocy. Był pieśnią ptaków na wiosnę i wołaniem wiatru w nagich gałęziach zimowego popołudnia. Los. Zarówno moja udręka, jak i pociecha. Mój towarzysz i moja klatka.
Autorka "Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender" ma bardzo ciekawy i specyficzny styl. Jej pióro jest lekkie, jak gdyby szybowała ona w chmurach, myślała o niebieskich migdałach i wszystkie swoje fantastyczne myśli przelewała na papier. Pani Leslye zapomniała o rzeczywistości i stworzyła nieszablonową, surrealistyczną powieść. Jest jedno niesamowite słowo, które w prosty i jasny sposób opisze tę książkę - osobliwa, właśnie taka jest cała lektura - osobliwa, a nawet cudowna. Wszystko w tej powieści było specyficzne, począwszy od stylu autorki, aż po samą historię. To wszystko nadało jej niepowtarzalnego i urokliwego klimatu, dlatego też pierwsze rozdziały, to istna walka o to, by stać się częścią tej historii, ale przychodzi taki moment, kiedy czytelnik zostaje przez nią pochłonięty i sam nie wie, kiedy to wszystko się stało. 

Moje odczucia, co do tej książki są bardzo sprzeczne. Tytuł idealnie odzwierciedla to, co znajduje się na kartach tej powieści, bo jak już wspominałam - jest ona zdecydowanie osobliwa oraz pod pewnym względem cudowna, ale można również powiedzieć, że poprzez swój oryginalny charakter jest dziwaczna, czy też komiczna. Nie mniej jednak uważam, iż "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender", to lektura warta poznania, ponieważ spotkanie z nią jest ciekawym, czytelniczym doświadczeniem - jest czymś INNYM! Tej książki nie da się opisać, ją trzeba przeczytać, by zrozumieć, dlaczego jest tak unikatowa.

Pozwolę sobie również wspomnieć o niesamowitym wydaniu, obok którego nie można przejść obojętnie. Piękne złote pióro, które stanowi właściwie symbol "Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender, wydrążone na teksturze niebieskiej okładki. Nawet najlepsze zdjęcia nie oddadzą jej wspaniałości. 

Za ten piękny egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non

TOP5 blogerów - "A miało być tak pięknie..."

Witam ☺ Minęły już dwa tygodnie od pojawienia się kontynuacji serii "TOP5 blogerów" i dziś przyszedł czas na kolejny post z tego cyklu. Tym razem nasi blogerzy zmierzyli się z tematem: "A miało być tak pięknie...", czyli napisali o książkach, na które nie spełniły ich oczekiwań. Zapraszam!

Insane z bloga Przy gorącej herbacie
Dotychczas moim największym rozczarowaniem jest Obietnica pod jemiołą Richarda Paula Evansa. Sięgnęłam po nią w okresie świątecznym, oczekując lekkiej, ale ciekawej historii miłosnej. Niestety, powieść okazała się kompletną klapą. Książka ma ledwie ponad dwieście stron, a ja zmuszałam się, żeby przewracać kartki. Ciągle się denerwowałam, przewracałam oczami i odetchnęłam z ulgą, kiedy ją  skończyłam. I zrobiłam  to tylko po to, aby się na niej
wyżyć w recenzji na blogu.
lubimyczytac.pl

Martyna z bloga Zaczytana Majka 
Kupując książkę Musimy coś zmienić byłam zaintrygowana okładką, która przypominała mi inną okładkę. I niestety ale na tym muszę skończyć pochwałę tej książki. Książka okazała się dla mnie najgorszą porażką jaką mogłam przeżyć. 14 perspektyw w ogóle dla mnie nie jest jakimś atutem, a kiedy przeczytałam perspektywę ławki i wiewiórki pytałam siebie: “naprawdę?” “serio?!”, “ale o co chodzi?!”. Zawiodłam się.

Książka, za którą nie przepadam? Która mnie zawiodła? Po której skończeniu czułam tylko ogromną ulgę? Czuję, że ta kategoria wpadła w moje gusta najbardziej, bo jeśli chodzi o znajdywanie i wytykanie błędów w powieściach, moje recenzje są tego pełne. Jednak kiedy szukam w pamięci czegoś, na co teraz powinnam solidnie ponarzekać, sama nie wiem, którą pozycję wybrać - ostatnio potwornie zawiodłam się na serii C. J. Daugherty pt. Nocna szkoła ze względu na koszmarną historię i okropnie irytujące postacie. Zaczynało się intrygująco i ciekawie, ale im dalej w las, tym było gorzej, jakby autorce kończyły się pomysły i próbowała na siłę zapychać fabułę bezsensownymi i nie wnoszącymi nic zdarzeniami. Na domiar złego, główne postacie nie grzeszyły zbytnią inteligencją, nie chcę już wspominać o Allie, której zachowanie było godne niezdecydowanego sześciolatka, a Sylvain i Carter zamiast skupić się na niebezpieczeństwach, wciąż tylko krążyli wokół niej i spełniali najdziksze zachcianki. Spodziewałam się po tej serii czegoś... o wiele bardziej ambitnego, biorąc pod uwagę, że Daugherty ma ogromny potencjał, którego niestety nie do końca potrafi wykorzystać. Cóż - nie wszystkie książki muszą być idealne, a historia Allie Sheridan jest tego wspaniałym przykładem.

Patrycja z bloga My life, my amazing story 
Do tej kategorii idealnie pasuję mi książka Dobrani Ally Condie. Znalazłam ją w bibliotece, zaciekawił mnie opis, oraz rekomendacje znanych autorów znajdujące się na okładce. Ta powieść to największe rozczarowanie w mojej czytelniczej karierze, nie wiem jakim cudem dobrnęłam do końca. W życiu nie czytałam czegoś tak schematycznego. Nie polecam. Brrr, a miało być tak pięknie. 

Kasia z bloga The heartlines books
Och, wiem! Więzień labiryntu Jamesa Dashnera, z pewnością. Jako zagorzała miłośniczka dystopii, jestem przekonana, że przeczytam wszystko, co z tyłu okładki zostanie porównane do fenomenalnych Igrzysk śmierci, natomiast ta trylogia mnie nieco rozczarowała. Fabuła okropnie mi się dłużyła, a fragmenty, w których autor zaskakiwał czytelnika nagłymi zwrotami akcji, nie wywierały na mnie żadnego wrażenia. Chociaż drugi tom był lepszy od pierwszego, wciąż nie jestem przekonana do twórczości pana Dashnera.

Po raz kolejny bardzo dziękuję dziewczynom za udział z zabawie ♥
Wy również podzielcie się tytułami powieści, co do których mieliście pewne oczekiwania, a one Was zawiodły. A może to któryś z tytułów, który już dziś tu padł? Koniecznie dajcie znać!



♥♥♥♥♥
Dziś miała się ukazać recenzja "Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender", ale się nie wyrobiłam, więc przychodzę  do Was z "TOP5 blogerów", a o Avie będziecie mogli poczytać w najbliższych dniach ^^ 

5 NAJEK tygodnia

NAJciekawsze odkrycie:
Lubicie pisać? Tworzyć własne teksty? A może myśleliście o napisaniu czegoś "większego"? Mnie nieraz przeszło to przez myśl, ale ilekroć zaczynałam, tak za każdym razem zdumiewająco szybko się poddawałam. Może jestem za młoda, a może nie na tyle dojrzała, by zebrać myśli i stworzyć coś, co będzie miało sens... Może brak mi wyobraźni, a może zbyt łatwo poddaję się blokadzie... Też tak masz? Koniecznie zajrzyj na Spisek pisarzy, gdzie autorzy strony piszą rady dla dusz pełnych zapału, by coś stworzyć oraz umieszczają ćwiczenia, które mają pomóc w szkoleniu swojego pisarskiego warsztatu.


NAJciekawsza akcja:
Prowadzisz bloga krócej niż rok? Pragniesz doskonalić swoje umiejętności i nie boisz się krytyki? Świetnie! Akcja Lepszy bloger książkowy organizowana przez Jusssi jest właśnie dla ciebie! Po szczegóły zapraszam do organizatorki, ale pomysł jest genialny i po raz pierwszy żałuję, że niedawno obchodziłam pierwsze urodziny bloga i nie mieszczę się w przedziale :( Tylko uwaga - musicie się spieszyć - ilość miejsc jest ograniczona (gdy ostatnio patrzyłam zostały tylko 3).

NAJpyszniejsza recenzja:
Chyba powinnam założyć fanclub Sherry, bo dziś po raz... któryś tam, to właśnie jej recenzję chciałabym Wam przedstawić. Sherry pisała o Colleen Hoover i jej, nie wydanej jeszcze w Polsce, powieści Confess
"Confess" to bolesna, melancholijna, refleksyjna, romantyczna, delikatna historia dwóch dusz. Jest jak mgiełka - oplata łagodnie czytelnika, tak że ten, boi się przerwać czytać, boi się ruszyć, boi się oddychać, byle nie stracić cudownego uczucia, jakie nim zawładnęło.
NAJbardziej wyczekiwana premiera:
Już od dawna wiadomo, że Ugly love Colleen Hoover zawita w Polsce,. Tym razem jednak wiemy już, na kiedy dokładnie zapowiadana jest premiera (4 kwietna) i jak będzie wyglądać okładka (niestety rewelacji nie ma) - teraz tylko pozostało nam czekać. 
Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera.
Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia.
Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo.
NAJciekawszy post/ artykuł:
Ostatnio podlinkowałam Wam post, w którym mogliście znaleźć rady, jak czytać głupie książki. Tym razem polecę coś o podobnej tematyce, a mianowicie autorka bloga Pierogi Pruskie podała 10 mantr, które pomagają przetrwać schematyczną lekturę, albo czary-mary. Jeśli tak jak ja, macie problem z przebrnięciem, przez książki, które kompletnie Was zawiodły i najchętniej je odkładacie, to zapraszam do czytania! 

Dajcie znać, czy czymś Was zaciekawiłam? Oraz chętnie dowiem się, co Wy fajnego ostatnio odkryliście. Do napisania, kochani - w komentarzach i w następnym poście ♥ 

Bądź tu teraz © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka